Saturday, 9 April 2022

Recenzja książki Magdaleny Ogórek: 'Kat kłania się i zabija'.

Na tę książkę wielu entuzjastów literatury czekało z niecierpliwością. Tak się szczęśliwie złożyło, że mój egzemplarz dotarł wprost na urodziny - 14 grudnia, co tym bardziej sprawiło mi przeogromną radość. Wyczerpana pisaniem prac zaliczeniowych, czytaniem tekstów naukowych: prawnych i medycznych, z utęsknieniem wypatrywałam tej jednej, szczególnej lektury, która przeniesie mnie w upragniony świat sztuki, podróży i dramatycznej historii związanej z II Wojną Światową. 

Pamiętam jeszcze wspomnienia ukochanej Babci, która odeszła w maju zeszłego roku... To właśnie od Niej po raz pierwszy usłyszałam o wojnie, Hitlerze, esesmanach. W dość interesujący sposób potrafiła przedstawić różne fakty, wątki związane bezpośrednio z naszą rodziną, które miały miejsce podczas okupacji. Tak się zatem złożyło, że już jako kilkuletnia dzieczynka wędrowałam do szkoły z wiedzą, która była już tylko uzupełniana na lekcjach historii. Jednak żaden nauczyciel tego przedmiotu nie był zdolny oddać emocji, czy też w sposób ciekawy zobrazować sytuację, jaka wówczas panowała. Zamiast tego przedstawiał temat w sposób formalny, sztywny, pozbawiony wrażeń. Babcia potrafiła opowiedzieć tę historię barwnie, dodając 'przypraw' i sprawiając, że na skórze czuło się przebiegający dreszcz. Była bowiem świadkiem wydarzeń lub miała bliski kontakt z tymi, którzy byli ich uczestnikami.

Biorąc do ręki książkę: 'Kat kłania się i zabija', czytelnik na pierwszy rzut oka spotyka się z przepiękną artystyczną oprawą wydania. Grafika na okładce przedstawia obraz Gustava Klimta, pt.:'Złota dama' i nadaje książce jasną i ciepłą estetykę, co zachęca do przestudiowania jej zawartości.

Następnie, czytelnik jest zaznajomiony z pokaźnym wstępem składającym się ze streszczenia historii poszukiwań związanych z poprzednią książką ('Lista Wachtera'). Od tego momentu, stopniowo zagłębiając sie w treść lektury, wraz z autorką udaje się w przejmującą podróż. W jej trakcie zapoznaje się z kolejnymi wstrząsającymi faktami.

Godnym uwagi i zarazem uznania jest dotarcie przez autorkę do miejsc i ludzi, którzy stali się integralną częścią utrwalonych wydarzeń. Protagonistka odwiedza m.in. wiedeński Instytut Szymona Wiesenthala, w którym zaznajamia się z teczką zawierającą dokumenty związane z Ottonem Von Wachterem. Imponująca podróż do pałacu Ferdynanda Bloch-Bauera, która ukazuje wnętrza budowli oraz jej sekrety, a także spotkania twarzą w twarz z Ireną Błońską, czy Heleną Vovsovą sprawiają, że ta niesamowita opowieść staje się jak najbardziej realna i dostarcza pożądanych emocji. 

Z pewnością jednym z najbardziej wartościowych artefaktów, którymi posługuje się pisarka w swojej książce jest pamiętnk Ottona Von Wachtera. Zawiera on interesujące zapiski, które ukazują drogę, jaką przebywał zbrodniarz, jego kontakty i adresy mające pomóc mu przedostać się do Ameryki Południowej, a tym samym uciec przed wymiarem sprawiedliwości.

Trzeba przyznać, że nie zawiodlam się czytając 'Kata'. W książce doszukałam się odpowiedzi na kilka pytań, a zagadki, które nadal pozostają bez rozwiązania nasuwaja pewne wnioski. 

Lektura Magdaleny Ogórek jest w stanie dotrzeć do każdego czytelnika kochającego historię, sztukę i podróże. Kinematyczny styl wyrażania myśli, język nacechowany bogatym słownictwem oraz mnóstwo wrażeń sensorycznych sprawiają, że podobnie jak w przypadku 'Listy Wachtera" czytelnik staje się uczestnikiem wędrówki w odkrywaniu prawdy. Podąża tuż za autorką, widzi, słyszy, czuje, smakuje...

Juz wiem, że z niecierpliwością wyczekiwać będę kolejnej lektury Magdaleny Ogórek.

Książka dostępna na Amazon. Wystarczy klikąć link: Kat kłania się i zabija




Thursday, 2 September 2021

Jak poprawić sobie nastrój jesienią?


Już jest. Wróciła, jak co roku. Rozłożyła pierzynę uplecioną z chmur nad błękitnym niebiem.  Przyprowadziła ze sobą niespokojny wiatr, co drzewa kołysze i ten nieprzyjemny chłód, co przyprawia o dreszcze. Coraz częściej krople deszczu uderzają o szyby...Coraz wcześniej zapada zmrok...Coraz rzadziej chce się wychodzić z domu...

To jest ten czas, gdy dopada nas jesienne przygnębienie. Niektórzy z nas już dawno znaleźli sposób na walkę z tym uporczywym stanem. Inni wciąż szukają recepty na poprawę humoru.

Oto kilka rad, które powinny pomóc przezwyciężyć jesienny smutek i nostalgię:

Na początek ważne jest przyswojenie sobie pewnej zasady. Anglicy mówią tak: NIE MA ZŁEJ POGODY. JEST TYLKO ZŁY UBIÓR. To mądre powiedzenie bardzo często przychodzi mi na myśl, gdy pada deszcz. 

Wychodźmy z domu, nawet wtedy, gdy pada deszcz. Od czego w końcu mamy parasolkę? Potrzebujemy dotlenić organizm przed snem. Jesienną porą cierpi się na bezsenność właśnie z powodu niedotlenienia. Nasz organizm potrzebuje także energii kosmicznej, czyli słońca, które przecież nadal świeci, mimo ograniczonego zasięgu i widoczności! 

Czytajmy. Wybierz się do księgarni. Długi spacer między regałami z literaturą dobrze Ci zrobi. Wybierz kilka pozycji, poczytaj recenzje, popytaj ludzi stojących obok i stwórz komplet książek na nadchodzący sezon jesień/zima. 

Ucz się języka obcego. Poszerzaj słownictwo. Oglądaj filmy obcojęzyczne. Ćwicz gramatykę. Czytaj literaturę w obcym języku.

Spraw sobie elektryczne pianino, chyba że stać Cię na klasyczne. Ucz się na nim grać. Dostępne są aplikacje do zdalnej nauki gry na pianinie. Ceny są przystępne. Na naukę gry na instrumencie nigdy nie jest za późno!

Oddaj się sztuce. Maluj obrazy, rysuj, twórz. Pisz opowiadania, wiersze, artykuły. Idź do teatru. Zapisz się na warsztaty aktorskie. Może interesuje Cię klub taneczny?

  

Zapalaj świece zapachowe. Ogień ma właściwości uspakajające, a jego światło wprawia w pozytywny nastrój.

Warto zaopatrzeć się w relaksujące kosmetyki. Zwłaszcza kobiety kochają sole kąpielowe, maseczki do twarzy. Ostatnio bardzo popularne stały się wszelkie przyrządy do masażu twarzy. Można urządzić sobie, partnerowi, czy przyjaciółce domowe SPA. 

 

Zadbaj o interesującą jesienno-zimową garderobę. Chyba każda z nas lubi płaszcze, luźne swetry, apaszki, rajstopy, długie za kolana muszkieterki...Kup sobie elegancką torebkę, o której marzysz od jakiegoś czasu i umów się z przyjaciólką na kawę do miasta. 



Przebywaj wśród ludzi. Gdy tylko jest ku temu okazja, zagaduj, zadawaj pytania nieznajomym, gdy trzeba pytaj o radę. W ten sposób, w krótkim czasie poszerzysz grono swoich znajomych, a być może nawet znajdziesz miłość (jeśli jesteś singlem/singielką).

Spędzaj czas z ukochaną osobą jak najczęściej: pod kocem, przy gorącej czekoladzie i plackach ziemniaczanych, oglądając film...Przytulaj się do ukochanej osoby, czy zwierzęcia. Rób to jak najcześciej. Poczujesz się lepiej.

Pomyśl o udekorowaniu, czy reorganizacji swojego pokoju w inny sposób. Otaczaj się ulubionymi kolorami, zapachami...

Uśmiechaj się. Wspominaj przyjemne chwile. Pomyśl o wakacjach, miejscu, które ostatnio zwiedziłaś/-eś, zaplanuj kolejny wyjazd. W tej chwili bilety lotnicze są tanie. Zwłaszcza jesienią czeka na Ciebie mnóstwo ciekawych ofert turystycznych.


Z mojej strony to tyle. Życzę Wam wszystkiego najlepszego na nadchodzący sezon jesienno-ziomowy.


Friday, 27 August 2021

Kilka słów o inwestowaniu...


Młodzi inwestorzy, którzy dopiero zaczynają przygodę z pomnażaniem swoich oszczędności, powinni zwrócić uwagę na najczęściej popełniane błędy.

Zasada numer 1.

Inwestuj tylko tyle pieniędzy, ile jesteś w stanie stracić.

Zasada numer 2.

NIE PANIKUJ! To żelazna zasada graczy na giełdzie, bowiem mają tam miejsce różne zjawiska, takie jak tzw. bull run, bear market, czy korekta. Inwestorzy tracą zainwestowane pieniądze nie dlatego, że wybrali złą inwestycję, ale dlatego że w porywie paniki zamknęli transakcję o wartości ujemnej ponosząc w ten sposób stratę. Dopóki nie zamkniesz transakcji, wartość ujemna jest tylko stratą potencjalną. Jutro, sytuacja może ulec zmianie i wówczas wyjdziesz na plus. Pamiętaj: NIGDY NIE ZAMYKAJ TRANSAKCJI BĘDĄC NA MINUSIE! Przeczekaj zły okres. Zajmij się swoim hobby...

Zasada numer 3.

Właściwie ustawiaj opcję 'Stop loss'. Na wypadek dużej i nagłej obniżki, Twoja transakcja nie zostanie automatycznie zakończona i nie wygeneruje tym samym straty. Ja osobiście nie korzystam z funkcji 'Stop loss', gdyż wierzę, że nawet największa potencjalna strata może w przyszłości zamienić się w zysk. Gospodarka ciągle się rozwija, a nie kurczy. Owszem, mamy do czynienia z kryzysami większymi lub mniejszymi, ale zazwyczaj są to zjawiska przejściowe. Pamiętajmy, że są przypadki przedsiębiorców, których dzieliły dwa, trzy dni od poniesienia straty, a chwilę później stali się multimilionerami. Tak było w przypadku znanego przedsiębiorcy, Elona Muska. Nie wolno się nigdy poddawać i warto myśleć pozytywnie.

Zasada numer 4.

Zamykaj transakcję, gdy Twoja pozycja jest na proficie. Warto jednak czasem poczekać, niż od razu zamykać transakcję. Można zamknąć jej część i poczekać na rozwój wydarzeń. Może wygeneruje się większy zysk. Inwestuj pieniądze, gdy dana pozycja jest na spadku, kiedy np. jest spadek sprzedaży danej firmy. Wówczas jest szansa na wygenerowanie przez Ciebie zadowalającego zysku. Ta rada głównie dotyczy inwestujących w certfikaty CFD (Certificate For Difference). Śledź na bieżąco nowinki dotyczące firm, na które obstawiasz pieniądze. 

Zasada numer 5.

Nie inwestuj wszystkich swoich pieniędzy na jednej, wybranej pozycji i nie otwieraj transakcji inwestując od razu dużą sumę pieniędzy na konkretnym poziome. Inwestuj stopniując, np. Załóżmy, że wartość Bitcoina spada o 5%. Mamy wówczas -5%. Nasz kapitał to 1000zł. Zamiast wrzucać całą sumę 1000zł na poziomie -5%, rozbijmy ten 1000. Nie wiemy przecież, czy spadek utrzyma się na poziomie -5%, czy pogłębi się. W tym celu, na poziomie -5% inwestuj np. 50zł i obserwuj, co dzieje się za pół godziny, za godzinę, itd. Gdy zauważysz, że wartość Bitcoina spada do -7%, wtedy zainwestuj kolejne 50zł i czekaj dalej. Może się okazać, że spadek nadal będzie się pogłębiał. Suma zainwestowanych przez Ciebie pieniędzy uśredni się i wygeneruje większy zysk, niż w przypadku postawienia wszystkiego na jednej wartości. 

Na giełdzie warto zastosować zasadę procenta składanego, aby wygenerować większy zysk. Opłaca się także inwestować długoterminowo, np. inwestując w certfikaty CFD, dlatego że za otwarcie każdej pojedynczej transakcji ponosi się koszty zakupu certfikatu. 



Powodzenia Inwestorzy!

Wednesday, 18 August 2021

Back to light..

fot. ze strony Joom

Ostatnio unikam ubrań, dodatków i aksesoriów w czarnym kolorze. Dzieje się to dlatego, że od jakiegoś czasu nie czuję się dobrze w otoczeniu czerni. Przygnębia mnie, rozprasza i drażni. 

Zakochałam się w pastelowym różu i bieli, dlatego wszystko, co ostatnio zamawiam do ubioru, czy jako akcesoria, jest właśnie w tych kolorach. Lubię też kolor złota, szampana, czy srebra i beżu. Jednym słowem wszystko, co jasne przyciąga moją uwagę. 

Kolor ma znaczenie w naszym życiu. Ma wpływ na nasze samopoczucie i funkcjonowanie. Ma działanie terapeutyczne, dlatego warto zwracać uwagę na kolorystykę, która nas otacza i pozbyć się tych elementów, które psują nam nastrój, pozbawiają energii i demotywują. 

fot. Miss Lulu




Tuesday, 8 June 2021

W krainie kosmetyków...

 



Hejka! Czas pandemii sprawił, że oprócz sztuki i literatury zagłębiłam się również w świat kosmetyków. Niektóre znam i stosuję od lat, do innych wróciłam, a jeszcze inne odkryłam. 
W zeszłym tygodniu wybrałam się do Jarrold'a na kosmetyczne zakupy. Planowałam kupić serum z Caudalie. Niedawno wypuścili nową linię kosmetyków. Bardzo chciałam je wypróbować. Przejrzałam półkę, ale większość nowości została wykupiona. Pozostała jedynie opcja online do zamówienia. Bardzo polecam nawilżający sorbet marki Caudalie.

 Wybrałam więc produkt, który wcześniej wypróbowałam, a mianowicie serum. Podchodząc do stanowiska z ladą, zatrzymałam się jeszcze przy regale z produktami L'Occitane. Tam wypatrzyłam kosmetyczkę z czterema produktami, w tym z serum na noc - Immortelle, na które mam oko już od dłuższego czasu. Wypróbowałam je dzięki próbkom i muszę przyznać, że działa cuda. Niesamowicie wygładza i odświeża skórę. Myślę, że jak wykończę wszystkie inne sera to zdecyduję się na nie.

 Podczas zapłaty okazało się, że uzbierałam punkty, za które należał mi się prezent do zakupów. Myślałam, że otrzymam jakiś drobiazg w postaci małego kremu, a tu niespodzianka! Sprzedawca wręczył mi saszetkę podróżną z aż trzema kremami marki Caudalie! Jeden z nich to pełnowymiarowy produkt - krem sorbet, który można stosować zaraz po nałożeniu serum, które kupiłam. Pozostałe dwa kremy, (z linii 'zielonej' - Vine[Activ]) to wersja travel size - serum i krem 3w1. Przydadzą się na podróż!
Niesamowicie uradowana wróciłąm do domu. Z ogromną przyjemnością stosuję je:-)


Znany mi od lat, sprawdzony i niezawodny kwas hialuronowy w formie serum. Efekty można uzyskać w bardzo krótkim czasie. Jest absolutnym niezbędnikiem po 30-tym roku życia. 


Dwa sera z witaminą C, to kolejne produkty, które zupełnie niedawno odkryłam. Witamina C przyczynia się do powstawania kolagenu w skórze (synteza). Działa przeciwzmarszczowo i ujędrniająco. Polecam gorąco zwłaszcza te, firmy Pixi.


Olejki do twarzy to świetny kosmetyk na noc. Według mnie jest to najlepsza forma wieczornej pielęgnacji. Olejek różany firmy Trylogy uważam za najlepszy. Nie ma zapachu, a skóra po nim staje się jedwabiście miękka, aksamitna. Olejek, który prezentuję na zdjęciu jest australijskiej firmy She. W jego składzie znajduje się również olejek z orzeszków makadamia oraz wyciągi z roślin. Ma przyjemny delikatny zapach oraz lekką konsystencję. Cena również była zadowalająca. Jest niesamowicie wydajny. Stosuję go od wielu miesięcy.


Gdy stosuje się sera i kremy z kwasami, np. kwasem askorbinowym, czyli witaminą C, koniecznie należy zaopatrzyć się we fluid z wysokim SPF. Inaczej nasza skóra będzie narażona na powstanie podrażnień i przebarwień, a tego przecież nie chcemy. 


Kiedyś natknęłam się na rozświetlacz firmy Benefit, który w zestawie wraz z innymi kosmetykami znalazł się w mojej  kosmetyczce. Wtedy jednak nie czułam potrzeby i nawet nie widziałam sensu w stosowaniu rozjaśniacza na mojej twarzy, zatem rozświetlacz znajdował się w mojej kosmetyczce zupełnie bez celu. Niedawno zaczęłam próbowac jego działanie i muszę przyznać, że zdecydowanie wpływa korzystnie na wygląd skóry twarzy. Bardzo lubię stosować go na kości policzkowe i nad górna wargą. Uwydatnia usta oraz podkreśla kości policzkowe, dodaje twarzy ładnego rozświetlenia, blasku. Dobrze go również używać przed sesją zdjęciową.


Najlepsze serum pod oczy, które stosowałam było firmy Estee Lauder. Postanowiłam wypróbować także to, polskiej marki Miraculum. 


Uwielbiam kosmetyki francuskiej firmy L'Occitane za ich skład, konsystencję i zapach. W przypadku tego kremu bardzo odpowiada mi jego żelowo-kremowa konsystencja, która sprawia, że szybko się wchłania i pozostawia skórę w bardzo miłym dotyku. 


Polski krem do rąk firmy Gracja Bio.

 


Moje ulubione maseczki rosyjskiej firmy Bania Agafi. Bardzo polecane zresztą przez youtuberki.
Na zdjęciu po lewej to maseczka odświeżająca. Po prawej - odmładzająca z mlekiem łosia syberyjskiego. Czuję mrowienie na twarzy, gdy stosuję tę pierwszą. Bardzo lubię to uczucie, bo 'daje mi znać', że jego składniki 'pracują'.