Friday 28 February 2020

My cream from Caudalie


I have a special approach when it comes to choose a cream or fragrance. I have looked through as many creams as I could. I do not use one specific cream all the time as I heard that your skin may get addicted to it, therefore I have a list of few creams that I use optionally.


I have used products made by Caudalie more than five years ago. I really like their ingredients and specific scent of grape. Once, I have also used a travel kit provided by the company.
What I value about the products I have recently purchased, is a good content of ingredients including Hyaluronic acid. I pay close attention to important ingredients and also avoid harmful ones. This is the one criteria of my choice. The other one is consistence of the product. I like gel form of cream, easy application and instantly absorption by my skin.
At last, I follow the scent. Especially I like the scent of fresh cucumber or grape. I do not like harsh chemical fragrances of cheap drug store creams. My skin would become irritated.


Couple days ago, when I was considering buying a facial cream, I focused on two brands only. I visited L'Occitane en Provence brand store to explore and test some new products. I love L'Occitane for the good content of ingredients, texture of the creams and their scent, which is fully natural. After that, I went to Jarrold and took a close glance at Caudalie assortment.
I took me a while to make a decision. Finally, I decided, that this time I would choose Caudalie.
Today, I can truly say, that I am very satisfied with my choice. I can see a visible improvement of my skin, which surprised me! It reduces fine lines after first application! It is incredible!

First, I apply serum (Vinosource), then I wait a couple of minutes and after that, I apply a cream (Resveratrol). My skin is so nice in touch and smells so fresh.
The price was good as well for the quality of product!
If you looking for a good cream and can spend around 40£, this is probably a good brand to start from.
Remember, if it comes to the choice of cream, you need to be demanding and you cannot save money on your facial cream! 
Links to the products below:



Twitter: rubi1605
Instagram: madamekatarina9

Thursday 27 February 2020

Moja walka z uzależnieniem od gier komputerowych


Uzależnienia od technologii są dość niepokojącą sprawą. Młodym ludziom wydaje się, że za pomocą gier komputerowych można świetnie spędzić czas odrywając się od zwykłej szarej rzeczywistości. Codzienność może bywać rutynowa, nudna, niekiedy pozbawiana ciekawych planów, czy zajęć. Czasami bywa też tak, że borykamy się z jakiś problemem i chcąc zapomnieć o jego istnieniu, uciekamy w wirtualny świat, który samodzielnie kreujemy i co więcej jesteśmy w stanie go kontrolować, a nawet sterować. Wydaje się nam, że jest idealnie dopasowany do naszych potrzeb. Innym razem, po prostu nie chce nam się wychodzić z domu, spotykać z ludźmi, może pogoda nie sprzyja spacerom. Wolimy zostać w domu. Siadamy przed Play Station, czy laptopem, klikamy przycisk i po chwili przenosimy się w inny świat. I tak z minuty na minutę, godziny na godzinę zatracamy się w innym wymiarze. Nasze zmysły pochłonięte są przez cybersferę, od której trudno się oderwać.

Dwanaście lat temu, po raz pierwszy zasmakowałam wirtualnego świata gry, która została zainstalowana na moim komputerze przez przyjaciela mojego ówczesnego chłopaka, który od czasu do czasu lubił pograć sobie w nią. Była to gra Heroes V. Pewnego dnia, z ciekawości otworzyłam tę grę. Spodobała mi się grafika, bohaterowie i muzyka. Jednym słowem - wszystko! Do gry z chęcią wracałam po śniadaniu i tak grałam aż do pory obiadowej. Pokonywałam kolejne szczeble, gromadziłam coraz silniejszą armię, odkrywałam nieznane krainy. Czułam się usatysfakcjonowana tym, że świetnie mi szło. Z czasem trudno było mi przerwać grę, by udać się na obiad. Zauważyłam, że po długich godzinach spędzonych przed monitorem komputera mój kark drętwiał, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Czułam mrowienie i spięcie w kręgach szyjnych. Z czasem towarzyszyło temu również zmęczenie. Jednak to nie powstrzymywało mnie przed kontynuowaniem gry. Ten nowy świat tak bardzo mi się spodobał, że chętnie do niego wracałam. Szkoda tylko, że na tak długo. W słoneczne ciepłe dni zamiast spędzać czas na zewnątrz, pojechać rowerem nad morze, czy do lasu, wybierałam grę. Grałabym dłużej gdyby nie fakt, że nie mogłam w żaden sposób przejść ostatniego etapu gry. Nawet mój kuzyn, którego poprosiłam o pomoc, nie był w stanie tego dokonać. Oboje nie wiedzieliśmy, co robić. Z chłopakiem rozstałam się kilka miesięcy wcześniej, więc nie było sensu prosić go o pomoc. Z wielkim żalem byłam zmuszona rzucić te grę.

Parę lat później, za sprawą przyjaciółki odkryłam grę SIMS. Zainstalowałam sobie wiersję średniowieczną, gdyż była ona dostępna jako wersja limitowana. Była całkiem w porządku, ale zabrakło mi pamięci na laptopie, więc nie mogłam dalej grać. Jaka szkoda...Nie uważam, żebym była uzależniona od niej. Jakie szczęście, co nie?


Cztery lata temu znalazłam sobie inną grę, tym razem na iPadzie. Od dziecka jestem zafascynowana zamkami, czasem monarchii, księżniczek i rycerzy. Uwielbiam średniowieczne filmy, seriale, modę. Postanowiłam znaleźć grę, która pozwoli mi przenieść się do tamtych czasów, zbudować zamek, zgromadzić armię, przeobrazić się monarchę. Wybrałam "Clash of Queens". Po tygodniu grania byłam już zaabsorbowana do tego stopnia, że mój chłopak zaczął narzekać, że ciągle siedzę w tej grze i nie mam dla niego czasu. Rzeczy, które dotychczas robiłam przestały mnie interesować. Gra pochłonęła mnie bez reszty. Co więcej, zaczęłam spędzać na nią pieniądze. Ta gra różniła sie od innych tym, że podczas mojej niebecnosci, inni gracze mogli zaatakować mój zamek, zabić moje wojsko i zniszczyć to, co do tej pory osiagnęłam. Musiałam zatem zawsze pamietać o ochronie (tarcza ochronna), która zapewniała mojemu zamkowi nietykalność przez osiem, dwadzieścia cztery godziny lub trzy dni. Czasami można było zapomnieć o tym, że czas ochrony zamku sie skończył...
Pamiętam jak pewnego razu wróciłam do domu z czternastogodzinnego dyżuru. Otworzyłam grę i doznałam szoku! Mój zamek został zaatakowany przez jednego 'wściekłego' gracza ze sto razy! Cała armia została zgładzona, mury zniszczone! Byłam w rozpaczy. Stres i złość towarzyszyła mi przez kilka kolejnych dni... Wtedy tez zaczęłam kupować dodatki do gry, by szybciej wzmocnić zamek, rozwinąć i udoskonalić go. Traciłam już nie tylko czas, energię, ale i pieniądze.
Przy okazji odkryłam, że są ludzie, którzy spędzają cały dzień i znaczną część nocy grając w tę grę. Można było to wywnioskować po aktywności. Np. raporty z ataków na zamek pokazują godzię inwazji na nasz zamek. Można było z łatwościa zaobserwować, że ten sam gracz atakował nasz zamek o różnych porach dnia i nocy. To powodowało frustrację, stres. Część graczy wydawała bardzo dużo pieniędzy na grę i dzięki temu mogli pokonać słabszych graczy. Ten fakt rodził poczucie niesprawiedliwości, bowiem było wielu bystrych i doświadczonych graczy, którzy świetnie radzili sobie ze strategią w grze, jednak nie byli wstanie rozwinąć się tak szybko jaki ci, którzy rozwijali się dzięki finasowej kontrybucji. Moja przyjaciółka zdradziła mi kiedyś, że grając w te samą lub podobną grę co ja, nastawiała budzik w nocy na określoną godzinę, specjalnie w celu zalogowania się do gry, by móc wysłać swoje wojsko z zamku, aby w razie ataku na jej zamek nikt z jej żołnierzy nie zginął! Mogę sobie wyobrazić, że takich graczy jak ona jest mnóstwo.


Oczywiście, gry komputerowe mają swoje zalety. Można poznać i korespondować z ludźmi z całego świata. Gry często mają tłumaczenie, więc podczas grania bez problemu można się komunikować w różnych językach. W ten sposob poznałam wspaniałych ludzi z Indii, Filipin.
Mój chłopak opowiedział mi niedawno o dwóch graczach: Amerykanin i Brytyjczyk, którzy grali sobie we wspólną grę. Jeden z nich cierpiał na epilepsję i gdy podczas grania doznał ataku, ten drugi zorientował się i z USA wezwał pogotowie w Birmingham. Chłopakowi udzielono pomocy.

Gry komputerowe moga posiadac także negatywny wpływ na naszą psychikę. Parę lat temu w Polsce, młody ojciec skatował własne dziecko, gdyż przeszkadzało mu podczas grania.
Mój kolega z pracy opowiedział mi kiedyś o przypadku, gdy dwóch sąsiadów grało w tę samą grę polegającą na wykreowaniu sobie kobiety, czy tez innej istoty ludzkiej, którą można traktować jak towarzysza. Po pewny czasie, jeden z mężczyzn zorientował się, że jego sąsiad 'ukradł' mu kobietę, która sobie 'stworzył'. Wstał z fotela i udał się do sąsiada, po czym zabił go.

Znam przypadki rodziców zabraniających swoim dzieciom gier komputerowych. Jeden z moich ulubionych aktorów w jednym z wywiadow wspomniał o tym, że jego matka nie pozwalała mu grać w gry. Znalazł więc sobie alternatywę w postaci jazdy konnej i zabawy z kuzynką w kręcenie amatorskich filmów. Miał kamerę i wspólnie wymyślali sceny i nagrywali. Po jego wypowiedziach można z łatwością stwierdzić, że facet stąpa mocno po ziemi i bardzo ceni sobie wartości takie jak rodzina i przyjaciele. Biegle mówi w trzech językach i jest szalenie pracowity.


Obecnie gram w grę Emire, które jest oparte na budowie i rozwoju zamku, armii, wojnie. Jednak tym razem, staram się logować na krótko (mniej więcej raz na 2 godziny po 15 minut), zrobić w grze to, co jest do zrobienia i wylogować się. Dla bardziej wymagającej gry, można logować się częściej, ale mieć przy sobie alternatywę, która pomoże nam sie oderwać. Np. pisząc ten post, moja gra jest cały czas 'otwarta', jednak 'zaglądam' do niej na minutkę, po czym wracam do głównego zajęcia. Aby ułatwić sobie to 'wyzwanie', jakim jest w moim przypadku oderwanie się od gry, wyznaczam sobie inne dzienne zadania. Tworzę tego bloga, więc mam określone zadania do spełnienia, np. zrobienie zdjęć do artykułu, wymyślenie tematu, czy wreszcie napisanie artykułu. Poza tym czytam i uczę się języków obcych, maluję obrazy, piszę opowiadanie, które wymaga jeszcze dopracowania. Mam świadomość, że gra pochłania mi za dużo czasu. Jest to czas, który mogę spędzić z większym pożytkiem dla siebie i innych. W mojej grze, w grupie w której jestem, sa inni gracze, głównie Polacy i Turcy. Tworzymy przy tym jedną rodzinę. Komunikujemy się, wspieramy i poznajemy. To jest z pewnościa duża zaleta gry. Oprócz tego, gra daje możliwości komunikowania się ze wszystkimi graczami z danego królestwa, więc poznać można ludzi z całego świata.
Gdy mieszka się za granicą i nie ma styczności z rodakami zbyt często, tęskni sie za kontaktem, poznaniem nowych ludzi z Polski. Gra mi w tym pomaga.

Tak jak wspomniałam, ma swoją strategię, która ma mnie chronić przed szkodliwym wpływem uzależnienia od gry. Dzieląc się moim doświadczeniem może komuś pomogę.
Wchodząc w świat gier komputerowych trzeba być przygotowanym na to, że będą nas wciagać. Są pięknie skonstruowane, oprawione przepiękną grafiką, dźwiękiem i możliwościami. Dają nam poczucie satysfakcji z dokonanych wyników. Mało kto myśli o tym, że moga być złodzijem naszego cennego czasu, sprawiać, że będziemy zaniedbywać naszą rodzinę, znajomych, naukę, zdrowie, dietę, czy nawet higienę.
To nie jest tak, że w ogóle nie mamy grać, ale podejmując sie tej czynności należy być świadomym konsekwencji i starać się nim przciwdziałać. Trzeba być przy tym konsekentnym i czasem surowym wobec siebie. Z czasem wejdzie nam to w nawyk i będziemy w sposób rozsadny korzystać z tej formy rozrywki przed komputerem.

Fotografie zamieszczone w powyższym artykule pochodzą z gry 'Empire'.

Twitter: rubi1605
Instagram: madamekatarina9

Sunday 23 February 2020

Kilka słów o językach obcych...


Warto uczyć się języków obcych. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy Europa funkcjonuje bez granic, a dla wielu podróżowanie stało się sposobem nie tylko na spędzanie wolnego czasu, ale i pracą, stylem życia.
Korzyści, wynikające z doskonalenia umiejętności w porozumiewaniu się językami obcymi, można by wymienić dosyć sporo. Pamiętam swój 'pierwszy raz', kiedy miałam okazję użyć języka angielskiego, aby poprosić obcokrajowca o pomoc. Innym razem przeszłam rozmowę kwalifikacyjną z Anglikiem. Sama świadomość tego, że obcokrajowca rozumie Cię i kontynuuje rozmowę, a Ty jego rozumiesz, wspólnie rozwijacie temat, wymieniacie się informacją, jest pozytywnym doświadczeniem. Fakt, że Twoja znajomość języka przynosi efekty jest czymś bardzo satysfakcjonującym i daje poczucie spełnienia oraz dumy z własnego postępu. Wzrasta także poczucie własnej wartości.

Do nauki języka obcego nie jest potrzebny nauczyciel. Jeśli ktoś ma znajomego, który jest obcokrajowcem, z którym może ćwiczyć wymowę i pisanie to świetnie. Jeśli wyjeżdża na kilka miesięcy za granicę, do kraju, którego języka uczy się to jeszcze lepiej, ale to nie jest jedyna i niezbędna metoda nauki języka obcego.
W dzisiejszych czasach mamy dostęp do internetu, międzynarodowych portali społecznościowych, gdzie spotkać można ludzi z całego świata, wymieniać się wiadomościami, czatować. Mamy YouTube, na którym możemy oglądać filmy w różnych językach. Są tam też kanały przeznaczone na naukę języków obcych, prowadzone przez tzw. 'native speakerów'. Do tego mamy filmy z tłumaczeniem (napisami), wiadomości w telewizji lub radiu, artykuły, książki, muzykę (liryka).
Jest naprawdę mnóstwo metod samodzielnej nauki języka obcego. Potrzeba tylko chęci i czasu. Trochę gotówki też się przyda.
Wielu ludzi uczy się języków obcych bez nauczyciela. Korzystają za pewne z aplikacji na smartfonach (moje ulubione to PONS, Reverso), czytają książki w różnych językach. Bardzo polecam czytanie. Jest to konieczna i niezbędna forma pracy nad językiem obcym. Ze strony http://www.bookdepository.com można zamawiać książki w każdym języku. Nie płaci się przy tym za przesyłkę. Na zamówioną pozycję czeka się około dwóch tygodni. Sama bardzo chętnie korzystam z usług tej strony.

Znajomość języków obcych, zwłaszcza w mowie staje się dziś bardzo istotną sprawą. Pracodawcy często pytają o to podczas rozmowy kwalifikacyjnej, wymagają tego kryterium w podaniu o pracę. Ta informacja powinna być zamieszczona w naszym CV. Warto w swoim życiorysie poświęcić trochę miejsca na zamieszczenie informacji o  językach obcych, którymi się posługujemy, formę i stopień zaawansowania. Jeśli posiadamy certyfikat, warto wspomnieć o tym również, choć nie jest to niezbędne, aby udowodnić naszą znajomość języka.

Sam proces nauki języka obcego jest bardzo pożyteczny dla naszego mózgu. Oprócz korzyści, które wcześniej wymieniłam, nauka języka obcego może być, a nawet powinna być interesującym i przyjemnym doświadczeniem. Pozytywnie oddziaływuje na nasz mózg, ćwiczy i poprawia pamięć. Stymuluje pracę mózgu, wzmacnia koncentrację. To działa jak terapia zajęciowa. Nauka języka odwraca naszą uwagę od problemów, skupia naszą uwagę na jednym elemencie - języku obcym.
Jak samodzielnie zabrać się za naukę? Najgorszą i zupełnie nieskuteczną metodą jest sięgnięcie po  słownik i wkuwanie słówek na pamięć. Oczywiście ta metoda trenuje pamięć, ale działa tylko krótkoterminowo. Po pewnym czasie, większość słówek, których nie używamy, umyka nam z głowy.  Nauka języka ma być dla nas przyjemna i zarazem skuteczna. Powinniśmy połączyć ją z naszymi zainteresowaniami. Warto poszukać filmów, książek, czy muzyki, które będą posiadały dialogi, teksty, czy lirykę, która z łatwością będzie przez nas przyswajana.
Istotną rolę odgrywa systematyczność. Z językiem obcym powinno się mieć kontakt codziennie, aby skutecznie, szybko i płynnie nauczyć się go. Każdego dnia warto poświęcić choćby 15 minut na naukę. Może być to przeczytanie fragmentu książki, czy tłumaczenie liryki. Ważne, aby mieć z tym językiem do czynienia na codzień.

Ucząc się języków obcych, korzystam z różnych metod. O wszystkich wyżej wspomniałam. Za każdym razem, gdy sięgam po książkę w innym języku, czy słucham liryki  obcojęzycznej, poprawia mi się samopoczucie. Bardzo lubię uczyć się na świeżym powietrzu. Późną wiosną i latem, mój ogród zamienia się w salon, w którym przy filiżance herbaty lub kawy uczę się i doskonalę języki obce. Polecam Wam odkryć takie miejsce, które będzie oazą i sprawi, że Wasz umysł otworzy się na lingwistyczne doznania:-)
Powodzenia!





Twitter: rubi1605
Instagram: madamekatarina9

Saturday 22 February 2020

Lady Baroque


I have been always a huge fan of hair bands. When I was a girl, my mother used to buy me some. I could wear them every day. I really enjoyed those accessories. Recently, I fell in love with these hair bands, which remind me of baroque style ones. They are thicker, bigger and more flexible. They do not cause discomfort by intensive pressure on to the head.
I adore medieval and baroque fashion. Women wore long gowns, fantastic hair styles such as braids and all sorts of up dos and their hair were decorated with hair bands. It looked so girly and exquisite.
Times are changed and fashion went in many directions. Trends come back, but usually they touch one century. This time, someone reached baroque. Dresses, hair styles, shoes...come back from centuries. Women love it! They may finally feel like princesses or ladies from the court.



The inspiration may have its origin from the present film productions. Recently, we were absorbed by old time fantasy films such as 'Game of Thrones'. The costumes from the show stole my heart. I wish, I could wear those dresses today! Alongside 'Game of Thrones', there were other shows, which are situated in past. 'Vikings' and 'The Last Kingdom' bring us far back with our history.



We live in relatively peaceful times, but women are keen on working and need practical clothes for work. Therefore, fashion designers have not paid attention to details as such. They design day outfits for going out for various occasions, but it is usually simple, classic and does not impose.
What I like about the new hair band. They are visible to eye and definitely draw attention. They generate sentimental feeling and convey old fashion times.



I would wear them to dresses, skirts and tunics, but they should also look good with trousers, but they will not emphasise the whole look as such. It will bring girly style to it.






Twitter: rubi1605
Instagram: madamekatarina9

Friday 21 February 2020

Empty perfume bottles


Have you ever thought about it, how wonderful it would be, if we could refill our perfume bottles or at least recycle it?
I have been keeping and collecting my favourite perfume bottles for years. They look awesome and decorate shelves in my bedroom, but I cannot keep collecting them, because I have no room for more bottles. 
I do not want to bin them as they look so good and could be reuse. The problem is, there is no campaign or idea for used perfume bottles led by producers of those perfumes.

Someone may say that they can be recycled, crushed and melted for another glassy bottles, but why? If luxury beauty companies such as Dior, Armani or Chanel use exactly the same shape of bottles for producing and selling the same perfumes for years, why would they spent more money for packages that are already existing? It would help environment and save some energy needed for manufacturing hundreds of new bottles. I hope, this problem will be resolved soon.


By the time the solution is found, my empty bottles will be decorating my lounge. 

Twitter: rubi1605
Instagram: madamekatarina9

Thursday 20 February 2020

Jak spędzać wakacje za niewielkie pieniądze?


Od dziecka uczyłam się jak spędzać pożytecznie wolny czas. Zawsze wszystko planowałam z notatnikiem i długopisem. Mojej mamy nie było stać na zapewnienie mi udanych wakacji, więc organizowałam sobie wolny czas w taki sposób, by jak najlepiej przeżyć każdy dzień wakacji. Niezależnie, czy padał deszcz, czy świeciło słońce, potrafiłam z przyjaciółmi wymyślić ciekawe zabawy, bądź gry, w których wszyscy chętnie brali udział.

Od dziecka marzyłam o podróżach. Byłam ciekawa świata. To się chyba zaczęło u mnie, gdy po raz pierwszy ujrzałam morze i plażę. Miałam wtedy jakieś trzy i pół roku. Była to plaża na Rewie. To właśnie tam, pierwszy raz błękitna woda ukazała się moim oczom. Wstrzymałam wówczas oddech. Ten widok i uczucie chyba pozostaną ze mną do końca życia.

Jako nastolatka, po ukończeniu podstawówki wybrałam się na kolonie w Sudety. Po powrocie poczułam, że to jest to, co chcę robić...Podróżować. Z kimś lub samej. 
Podróże są świetnym i według mnie najlepszym sposobem na spędzenie wakacji. Jedyną przeszkodą dla niektórych osób mogą stanowić finanse. Każdego nie stać na podróżowanie. Mimo, że w dzisiejszych czasach mamy tanie line lotnicze i kuszące oferty, to jednak wysokie koszty życia sprawiają, że trudno jest zaoszczędzić pieniądze, gdy mamy jeszcze inne, dodatkowe wydatki. Mimo to, uważam, że dla chcącego nic trudnego. Ludziom, którzy pragną podróżować, jakimś sposobem udaje się zdobyć na to finanse. Gdy jest się w trudniejszej sytuacji finansowej, można pozyskać dodatkowe zatrudnienie, zrobić nadgodziny...

Są też osoby, które nie przywiązują wagi do podróżowania, boją się np. latać samolotem. Dla nich też są ciekawe rozwiązania.
Wracając do podróży, dziś możemy podróżować naprawdę za niewielkie pieniądze.
Osobiście korzystam z takich rozwiązań jak firmy, które oferują bardzo dobre umowy. Można polegać również na takich rozwiązaniach jak opcja Last Minute. Nigdy z niej nie skorzystałam i
raczej nie polecam jej innym. Trzeba spełniać warunki związane z terminem, transportem i akomodacją, które jak dotąd nigdy nie trafiły w moje preferencje.



Kilka lat temu, odkryłam pewną stronę i jej aplikację na telefon. To Expedia.com. Za sprawą tej firmy poleciałam do Rzymu, Wiednia, znalazłam atrakcje turystyczne i bezpośrednio rezerwowałam bilety wstępu na wydarzenia. Dzięki Expedia, w przyszłym miesiącu lecę do Pragi. Bardzo często jest tak, że wybierając godzinę przelotu, nic się za niego nie płaci. Podobnie jest przy wyborze pokoju. Cena wynosi "0". Płaci się za to z góry określoną stawkę np. 200£. Firmy hotelarskie i przewozowe mają ustalone między sobą, jak się z tych pieniędzy rozliczyć. Później, gdy sprawdzimy wyciąg bankowy, możemy zobaczyć, ile zapłaciliśmy na przelot, a ile za resztę usługi. Na stronie Expedia.com można znaleźć i zarezerwować również same przeloty bez zakwaterowania lub samo zakwaterowanie bez przelotu. Istnieje też opcja 'wielomiastowa', tzn. wybiera się kilka miast, które chcemy odwiedzić i rezerwujemy przeloty z jednego miasta do drugiego.

Innym ciekawym rozwiązaniem jest Groupon. Oprócz wszelkiego rodzaju ofert związanych z jedzeniem, rekreacją, czy rozrywką, firma oferuje także wycieczki lokalne i zagraniczne. Trzeba tylko uważnie czytać opis oferty, gdyż czasem podana jest tylko cena hotelu, czasem all inclusive, czasem same loty. Poza tym, musimy się poniekąd dostosować do warunków oferty np. wyboru jednego ze wskazanych tylko z listy lotnisk, z którego odbędzie się podróż do wybranego celu.
Podobnie jest w przypadku strony Wowcher. 
Dla wszystkich trzech wymienionych stron, dostępne są aplikacje na telefon.




Dla tych z Was, którzy z jakiegoś powodu nie mogą pozwolić sobie na podróżowanie są również interesujące i zarazem tańsze rozwiązania.

Wiosną i latem, gdy tylko sprzyja pogoda, uwielbiam spędzać ranki i popołudnia w ogrodzie.
Ogród to dla mnie drugi salon, gdzie jem, czytam, maluję obrazy, czy uczę się. Z uwagi na bloga, także piszę artykuły na tego bloga. Zainwestuj w wygodny ogrodowy mebel, zabierz laptopa do
ogrodu, otwórz swój umysł. Masz mnóstwo świeżego powietrza i inspirującą, idealną letnią aurę. To doskonałe warunki do kreatywnej pracy. Może odkryjesz w sobie skłonności poetyckie?

Ucz się języków obcych. To może być zarówno przyjemne jak i z pewnością pożyteczne zajęcie. Jest  to ciekawa forma rozwoju, ćwiczy i udoskonala pamięć, działa terapeutycznie. Dla ułatwienia i urozmaicenia nauki, dostępne są aplikacje na smartfona, które pomogą Ci ulepszyć jakość samodzielnej nauki. Polecam aplikację Pons i Reverso. Ta druga posiada speakera, który uczy i sprawdza wymowę.

Sztuka. Jeśli tylko masz zamiłowanie do malarstwa czy muzyki, wakacje to świetny czas, aby zgłębić tajniki sztuki, rozwinąć talent, czy rozpocząć naukę gry na keyboardzie. Nie potrzebujesz nauczyciela. Wystarczy instrument i aplikacja, np. SimplyPiano.

Sport połączony z relaksem. Polecam jazdę konną, wycieczki rowerowe, spływy kajakowe, długie spacery po lesie. Spróbuj wsłuchać się w dźwięki przyrody: wiatru, śpiewu ptaków...

Piknik na plaży, nad rzeką, jeziorem. Do tego ciekawa książka. Spędzaj ten czas w gronie przyjaciół. Przygotowujcie wspólnie posiłki, czy przekąski, które posłużą Wam jako piknikowa uczta.






Zainwestuj w bardzo dobry aparat fotograficzny. Porób mnóstwo zdjęć ciekawych miejsc, ćwicz
przy tym umiejętności fotograficzne. Może uda Ci się uchwycić ciekawe kadry. Zdjęcia pozostaną z Tobą na zawsze jako pamiątka z wakacji. Może następnego lata wybierzesz się w daleką podróż,
wówczas aparat fotograficzny będzie dla Ciebie niezbędnym artefaktem!

Twitter: rubi1605
Instagram: madamekatarina9

Thursday 13 February 2020

Dlaczego na zachodzie Europy promowane są związki mieszane?


Ostatnio często spotykam się z publikacjami lub też postami w mediach społecznościowych dotyczącymi promowania związków białej kobiety i czarnego mężczyzny. Tego typu artykuły ukazują się w zachodnich mediach, głównie we Francji. Fotografie, które prezentują, zawsze przedstawiają białą kobietę i czarnego mężczyznę. Na niektórych zdjęciach kobieta jest w ciąży, są również dzieci tych mieszanych par. Schemat jest ten sam: biała kobieta i czarny mężczyzna.
Na początku trochę mnie to dziwiło. Czytałam również niepochlebne komentarze wielu zagranicznych użytkowników portali społecznościowych, w których te posty się pojawiają.
Zaczęłam analizować, przyglądać się bliżej użytkownikom Instagrama, ponieważ jest on istnym skarbcem wiedzy na temat życia prywatnego jego użytkowników. Poza tym przejrzałam sobie moje konto na Facebooku, w tym profile znajomych. Pomyślałam o własnych doświadczeniach z mężczyznami, rozmowach z przyjaciółkami na temat ich relacji z płcią przeciwną. Po tym wszystkim wyciągnęłam pewne wnioski. To, co serwują zachodnie media, nie jest żadną propagandą, ani chęcią mieszania społeczeństwa w jakimś konkretnym celu. Wiem, że ludzie dorabiają ideologie do wielu aspektów politycznych, czy społecznych. Czytam opinie użytkowników portali, poznałam ich zdania na różne tematy. Oczywiście, na pierwszy rzut oka, takie artykuły mogą budzić 'dziwne' skojarzenia i nasuwać pewne obawy, czy też wywoływać złość. Ma to jednak inny cel. Jaki?

Jak już wspomniałam wcześniej, przeglądam Instagram. Bardzo często napotykam tam na zdjęcia samotnych białych mężczyzn (takie wnioski wyciągam po publikowanych przez nich zdjęciach), którzy zamieszczają zdjęcia gier komuperowych, bądź jakiegoś zwierzęcia, które jest w ich posiadaniu. To jest ich temat postów. U innych z kolei jest samotna podróż, wyjście z kumplami do pubu. To wszystko. Wygodne, komfortowe bez trudów życie.
Pamiętam mój nieszczęśliwy związek z pewnym singlem tuż po czterdziestce, który czuł się 'za stary' by zakładać rodzinę. Jego życiem była praca od poniedziałku do piątku w fabryce olejków oraz dalekie podróże (w trakcie urlopu). Posiadał nowy samochód i wynajmował pokój u pewnej starszej kobiety. Tak, przeżyłam rozczarowanie. Facet podobno szukał 'przyjaźni na weekend'. Towarzyszki na wypady do kina i restauracji. Oczywiście liczył też na coś potem...
Co ciekawe, takich przypadków jak on okazuje się być wiele.


Pewna kobieta opowiedziała mi kiedyś o doświadczeniu córki swojej przyjaciółki. Dziewczyna poznała pewnego mężczyznę. Podobno wszystko układało się między nimi pomyślnie. Po pewnym czasie, zaprosił ją nawet na wspólny wyjazd na Ibizę, czy Majorkę... Pojechali na dwa tygodnie. Wrócili. Facet przestał się odzywać. Słuch po nim zaginął. Koniec historii.

Pewnego dnia, umówiłam się na randkę ze starszym mężczyzną, który opowiedział mi o swoim doświadczeniu z inną kobietą, matką czwórki dzieci. Szukała stałego związku. Był rozczarowany. Zdradził mi, że chciałby spędzać miło czas z kimś ciekawym, pojechać razem na wakacje, więc tamta kobieta nie była najlepszą kandydatką. Oczywiście, rozwódka z czworgiem dzieci, z bagażem doświadczeń nie stanowi najlepszej partii dla żadnego mężczyzny.
Potem jeszcze wspomniał coś o kumplu, który był 'crazy', bo oświadczył się swojej dziewczynie po miesiącu znajomości! Gdy opowiadał o tym kiwał przy tym głową i podśmiewał się. No tak, głupi ten kumpel, co nie? Bo jak to jest możliwe, żeby zakochać się bez pamięci w uroczej kobiecie i tak po prostu zrezygnować z wolności, swobody i innych uciech...
I tak oto w ten sposób, przy okazji jego szczerych wyznań, uświadomiłam sobie, z kim mam do czynienia, czego ten człowiek chce od życia. Ku jego zaskoczeniu, na kolejną randkę ze mną nie mógł juz liczyć.
Po kilku rozczarowaniach związanych z randkami, także negatywnych doświadczeniach moich znajomych zaczęłam zastanawiać się, co się dzieje z ludźmi. Oczywiście, wśród kobiet też można napotkać na 'dziwne przypadki'. Nie bronię żadnej ze stron.

Gdy byłam dzieckiem, moja ciocia poślubiła Niemca. Była wtedy płowa lat dziewięćdziesiątych. Któregoś razu, opowiadała, co jej wyznał jako młody wtedy człowiek (miał dwadzieścia osiem lat): 'Myślałem, że nigdy się nie ożenię i nie będę miał dzieci.'
Pamiętam, że gdy to usłyszałam, byłam bardzo zdziwiona.
Tak trudno było mu znaleźć kandydatkę na żonę? - Pomyślałam. Facet był wysoki, przystojny, wykształcony i dobrze zarabiał. Mówię w czasie przeszłym, bo wujek zmarł, gdy byłam jeszcze nastolatką. Zabił go atak serca, który miał miejsce w obecności jego niespełna sześcioletniej córki i własnego brata. I tak moja ciocia owdowiała w wieku tylko dwudziestu siedmiu lat...
Wracając do jego słów, naprawdę nie sądziłam wtedy, że tak trudno było ludziom znaleźć miłość. Do czasu, gdy sama nie stałam się dorosłą osobą. Za każdym razem, gdy 'coś' poszło nie tak, przypominało mi się to wyznanie wujka. Tylko, że dziś jest gorzej, znacznie gorzej niż wtedy, w połowie lat dziewięćdziesiątych...

Przez ostatnie dwanaście lat, żyjąc w Anglii i podróżując po Europie, poznałam ludzi z różnych krajów, kultur, religii. Bywałam w klubach, na dyskotekach, gdzie tańczyło się, rozmawiało, poznawało ludzi. Ku mojemu zdziwieniu, gdy dziewczyny tańczyły na parkiecie, chłopaki przy piwie z kumplami na boku dyskutowali. Żaden nie podchodził do dziewczyny, nie prosił do tańca. Oczywiście, do tańczących dziewczyn podchodzili mężczyźni, ale zazwyczaj byli to z pochodzenia Afrykańczycy, np. Algierczycy. Potrafili uśmiechnąć się, podejść, zagadać, potańczyć...


Co się zatem zmieniło przez te ostatnie lata? Otóż, socjolodzy, demografowie badają to zjawisko i dochodzą do pewnych konkluzji. Politycy też wiedzą, w czym rzecz. Biały mężczyzna nie chce wiązać się na stałe, zakładać rodzinę, mieć na głowie obowiązki,...a demografię Europy trzeba jakoś ratować. Stąd mamy politykę imigracyjną, otwarcie na przyjmowanie przybyszy z innych kontynentów. Potem mamy zachęcające czarnych mężczyzn do zakładania związków artykuły.
Czarni mężczyźni są chętni do posiadania dzieci. To wynika z ich kultury, pochodzenia, gdzie
śmiertelność wśród dzieci jest wysoka. To jest zaobserwowane przez socjologów i zachodni politycy również doskonale zdają sobie z tego sprawę. Zatem już teraz prowadzi się działania w celu
zapobiegnięcia katastrofy demograficznej. Mają w tym pomóc chętni przybysze spoza Europy...

Drugi powód zamieszczania tego typu artykułów ma na celu wzbudzenie u 'białych' poczucia zazdrości 'samca', czyli czysta psychologia reklamy.
- Zobacz, czarny facet zabiera ci potencjalną kobietę sprzed nosa. Zakładają rodzinę, a ty co? Będziesz tak czekał z założonymi rękami? Bierz się zatem do roboty!

Wśród moich znajomych mam kilka Polek i Angielek, które mają czarnych mężów. Mężów, nie kochanków, konkubentów, ale mężów. Zaobserwowałam jeszcze coś. Otóż, biały facet na ogół szuka sobie 'fajnej laski'. Tak to określa. No dobra, czasem padnie słowo 'dziewczyna'. Moi czarni znajomi, a mam ich dość sporo, bardzo często żalą mi się, że nie mogą znaleźć porządnej 'żony'. Tak, szukają żony. Kilka miesięcy temu spotkałam jedego z moich czarnych kolegów. Ile nasłuchałam się o tym, że chciałby Polkę za żonę, pytał, gdzie może ją znaleźć... Pokazywał mi sprośną wiadomość od pewnej Angielki, która próbowała go 'wyrwać'... Ja mu na to, że w Anglii trochę Polek mieszka, wiec problemu nie powinien mieć. To nie jest mój jedyny czarny kolega, który szuka 'żony'...
Czasami siadam sobie i myślę o tym wszystkim...
Biały facet zatracił swoje instynkty przetrwania. Być może rozwój cywilizacji, technologii, możliwości turystyczne, rekreacyjne odwróciły jego uwagę od wartości. Całkiem możliwe. Jest to przykre, wręcz smutne, że tak wiele rodzin się dziś rozpada. Tak z dnia na dzień.

Życzę Europie przebudzenia. Nie mam nic przeciwko czarnym mężczyznom i ich związkom z białymi kobietami. Uważam, że są dobrymi partnerami, ale biali mężczyźni są również wartościowi. Europa jest kontynentem białych ludzi, wspaniałych białych ras: romańskiej, germańskiej i
słowiańskiej. Mamy także Żydów, Azjatów, Arabów. Jest to wspaniały kontynent różnorodności, ale
pilnujmy też, aby i nasza piękna biała rasa przetrwała. Jednak z tą postawą białych mężczyzn jaka obecnie 'jest w modzie', za jakiś czas będziemy stali przed ogromnym wyzwaniem.

Dziewczyny, nie traćcie czasu na bezwartościowych mężczyzn. Pytajcie juz na pierwszej randce o zamiary, oczekiwania Waszego towarzysza. Dzięki temu, oszczędzacie sobie czas, energię i łzy... To samo dotyczy panów.
W dzisiejszych czasach trzeba mieć oczy szeroko otwarte, uszy też.
Tego Wam wszystkim młodym i starszym serdecznie życzę.

Fotografie dla potrzeb tego artykułu zapożyczone zostały z portalii: Dreamstime.com, Demotywatory oraz Huff.

Instagram: madamekatarina9
Twitter: rubi1605

Wednesday 12 February 2020

The way you smell...

The way you smell is the well you feel, other persons feel you...
This afternoon, I am taking photos by the river. Strong wind makes me clumsy in my efforts of doing selfie by my expensive camera...You are there, with your device...staring at me with charming smile. Suddenly, you begin to walk towards me. I can see you among the crowds of tourists. 
- May I help you with your camera? I shall take a photo of you.
- Why not? 
- You need to move a little bit to the left...That is it! Ready? Smile!
While later...
- Where are you from, madame?...
This afternoon, I have spent all the time with him, showing me around, exploring places, taking photos. He knows this place much better than me...
This evening, I am going out for dance. He invited me for a Cuban Night Party at the Club by the beach.
Fortunately, my fragrance is always with me. It is CH 'Good girl'. Wherever I go, I take you with me...You are my friend, companion, witness...
He is touching me during our dance, putting is face to my neck, sniffing me. Whispering...
- The way you smell makes me...
- What?
- It doesn't matter. I can not tell you, my lady. It would sound rude...
I know, what he means...
I can feel his desire...
What have you done to him, my friend. He has embraced me, cuddling me, his lips are touching my neck...
I think, he is super handsome, seductive...

I cannot say 'no' to him. His lips are touching mine. His hand is reaching for my breast, squeezing it gently, holding me tight...
- Come with me...
We are going to his room...
My friend...What have you done to us?

There are few new fragrances. Click links below to check:

                                                     Carolina Herrera - Good Girl Supreme


Instagram: madamekatarina9
Twitter: rubi1605




Monday 10 February 2020

My name is KIKO... Mascara KIKO Standout Volume.

You make me feel stunning, sophisticated, seductive...My face is hidden, mysterious and confident.
From the first touch you belong to me. 
What do my eyelashes say about you?
 They are extended, darker and thicker. They are visible, theatrical and magical. They like wearing you like a coat for  white winter. 
Black wings attached to my eyes. I can feel my eyelashes moving and touching my face. My glance has always meaning. You make me smile...

KIKO Milano Mascara Standout Volume costs about £7. It is luxuriously packed in a black box. The brush is in a shape of bowling pin. Volume of the package is 11.5 ml.



                                         Before                                        After one layer of the mascara
                                                              Second layer of the mascara






Instagram: madamekatarina9
Twitter: rubi1605