Friday 12 February 2021

Moje najnowsze zdobycze kosmetyczne!

 Kupując kosmetyki do twarzy zawsze kieruję się ich zawartością i konsystencją. Bardzo zależy mi na jak najbardziej naturalnym składzie, bogatym w witaminę C, kolagen i kwas hialuronowy. Jestem fanką olejków i serum do twarzy. Lubię też maseczki i peelingi. Zawsze posiadam w kosmetyczce krem i fluid z ochroną przeciwsłoneczną. Mam swoje sprawdzone marki, do których wracam. Mimo tego, że jestem im wierna lubię też odkrywać nowe produkty i marki oraz dodawać je do swojej kosmetyczki. Tak stało się też dziś podczas zakupów w polskim sklepie w Norwich. Po zapoznaniu się ze składem przeglądanych kosmetyków postanowiłam, że zagoszczą w mojej kosmetyczce. Co więcej, były tanie!


Jestem zagorzałą miłośniczką francuskich kosmetyków z uwagi na ich zaawansowaną technologię, zaawansowane technicznie laboratoria, składy i konsystencję produktów. Jednak lubię także sięgać po polskie produkty. Odkryłam serum do twarzy z kolagenem. Zawiera komórki macierzyste winogron, glicerynę, peptyd przeciwzmarszczkowy, olej bawełniany, olej z pestek winogron i D-pantenol. Dziś wieczorem po raz pierwszy je wypróbuję i dam znać na mediach społecznościowych. Polecany jest do stosowania dwa razy w tygodniu lub częściej, w zależności od potrzeb. Według opisu ma zmniejszać zmarszczki i liftingować- tak potwierdziło 95% kobiet. 100% badanych potwierdziło widoczne zwiększenie elastyczności. Jestem bardzo ciekawa...
Od jakiegoś czasu rozglądam sie za kremem lub serum pod oczy. Kiedyś użuwałam bardzo znanego, marki Estee Lauder i byłam bardzo zadowolona. Tym razem natrafiłam na polską markę Miraculum. Sądząc po opakowaniu jest to dość wiekowa marka, bowiem firma została założona w 1924 roku. Nic nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. Nigdy wcześniej nie na potkałam na żaden produkt tej marki. Już samo opakowanie przyciąga uwagę Jest skromne, estetycznie wykonane. Najważniejsze informacje wyszczególnione na czystym, białym tle. Uwielbiam ten styl. Jestem marketingowcem, więc wygląd opakowania zwraca moją uwagę. Podobnie dzieje się, gdy wybieram perfumy...
Serum bazuje na wodzie termalnej i co najważniejsze posiada w swoim składzie kwas hialuronowy, masło She i witaminę E. Przeglądając uważnie wszystki składniki muszę przyznać, że jest super naturalne. Zresztą na opakowaniu jest zawarta informacja, o tym, że 98% składu to pochodzenie naturalne.

Na tę maseczkę polowałam już ładnym osiem, bądź dziewięć lat! Bania Agafii jest znaną i bardzo rekomendowaną wśród polskiech youtuberek rosyjską marką. Przejrzałam skład i rzeczywiście jest niesamowicie naturalny, W dodatku zawiera wyciąg z kosaćca syberyjskigo. 
Polska marka, o której również nie miałam pojęcia. Bardzo przyjemna konsystencja, zapach i skład. Gdybym wiedziała, że to tak przyjemny krem, zakupiłambym więcej sztuk. Tutaj z opakowania wynika, że skład w 98% naturalny, czyli jest to coś czego szukam w kosmetykach. Oprócz tego, że świetnie się rozprowadza i wygładza skórę, to pachnie obłędnie papają!




Monday 8 February 2021

Kilka słów o propagandzie

 


Nie wierzę w stereotypy. Nie wierzę propagandzie. Bardzo często jest tak, że propaganda wykorzystuje sterotypy, jeden przypadek, jednego człowieka, jednostkę i przypisuje te cechy, czy zachowanie całej grupie społecznej, do której kwalifikuje się jednostka (np. grupa etniczna). Często posługuje się fałszywymi danymi statystycznymi, przedstawia zdjęcia, filmy, przenika nawet do mediów (publicznych lub prywatnych) wykorzystując dziennikarstwo jako mediatora do swojego propagandowego przekazu. Propaganda sama w sobie nie musi być kłamstwem. Jest za to doskonałym narzędziem manipulacji, które działa na ludzi naiwnych, wrażliwych i mało zorientowanych w otaczającej rzeczywistości.

W obecnych czasach propaganda działa ze zwiększoną siłą. Dzieje się tak za sprawą mediów społecznościowych, wysoko rozwiniętej technologii cyfrowej.

Istnieje stare dobre powiedzenie:'Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.' No właśnie, kiedyś działy się straszne rzeczy. Prawdopodobnie dużo straszniejsze niż w czasach obecnych, a jednak ludzie nie byli świadomi skali ich działania. Zauważyłam to, po tym jak reagują na obecne informacje docierające z mediów, np. o atakach nożowników, zabójstwach, pobiciach, imigrantach, pandemii, pedofilii, terrorystach. Te problemy zawsze nam towarzyszyły. Występowały gdzieś obok nas, ale media nie miały wówczas takiej siły przekazu, dostępności, szybkości i przenikliwalności, co obecnie. 

Pamiętacie katastrofę w Czarnobylu? Byłam kilkuletnią dziewczynką. Pamiętam z opowiadań matki o przerażających skutkach promieniowania. Kiedyś będąc w Empiku przejrzałam album ze zdjęciami pewnego fotografa - Igora Kostina, który tam na miejscu udokumentował dotknięte tą tragedią dzieci, zwierzęta, a nawet rośliny. Na tych fotografiach widziałam dzieci bez rąk i nóg, konia z ośmioma nogami, drzewo, na którym rosły jabłka wielkości dyni...Nie pamiętam jednak, aby ktokolwiek panikował, mówił o końcu świata, końcu cywilizacji, zniszczeniu świata, wartości...Po dzień dzisiejszy odczuwamy skutki tamtej katastrofy. Rozpad Związku Radzieckiego był konsekwencją właśnie tejże katastrofy. Wiele ludzi cierpi na zaburzenia tarczycy, niepłodność, białaczka u dzieci to też poniekąd skutek tej olbrzymiej ekologicznej tragedii. 

A teraz wyobraźcie sobie, że ta tragedia nie miała miejsca w roku 1986, ale np. kilka dni temu...Nie chcę nawet myśleć, do czego doprawadziłby przekaz mediów. Ogromne ilości samobójstw to rzecz pewna. Ludzie byliby bowiem przerażeni patrząc na fotografie, oglądając videorelacje z miejsca dramatu - napromieniowanych ratowników, strażaków gaszących pożar, a ich ciała przeobrażające się w galaretę...

Tak, w przeszłości działy się gorsze rzeczy. Były okrutne wojny, pandemie, katastrofy, zbiorowe samobójstwa i publiczne egzekucje, rzezie, niewolnictwo, kobiety pozbawione praw, kilkuletnie dzieci zmuszane do pracy, czy prostytucji..., ale z jakiegoś powodu to dziś straszy się 'cywilizacją śmierci', 'zniszczeniem świata, wartości. Mimo, że od 80 lat mamy pokój w Europie, nie cierpimy głodu, posiadamy lepszą wiedzę medyczną i dostępność do leków, możemy się kształcić, podróżować, pracować nawet poza krajem. Mamy otwarte granice, ale...No właśnie. Wygląda na to, że zawsze musimy znaleźć sobie jakieś ZAGROŻENIE. Może nie MY, ale POLITYCY jak najbardziej. Dlaczego? Do celów politycznych, poprzez manipulację, w celu zdobycia tzw. stołka. Tworzenie atmosfery zagrożenia bardzo dobrze można zaobserwować przyglądając się propagandzie skierowanej przeciwko środowiskom LGBT. Czego nie wymyślono najgorszego o tej grupie społecznej to nawet ja z dość szeroką wyobraźnią poetycką nigdy bym na to nie wpadła. Wszystkim tym działaniom kieruje motyw nienawiści, lęku, dominacji. 

Z propagandy anty-LGBT dowiemy się, że:

- Geje to pedofile

- LGBT to nie ludzie

- LGBT chcą zniszczyć rodzinę (nie wiem jak? Nie podają w jaki sposób, ale dobra)

- Geje mają kilkaset kochanków w ciągu roku (rozumiem, że nie pracują, nie podróżują, nie mają przyjaciół, rodzin. Jedyne, co robią, to wyszukują kochanków i oddają się uciechom cielesnym:-D)

- Geje współżyją z chomikami, wkłądają je sobie do odbytu... No muszę przyznać, że mnie zamurowało.

- Homoseksualizm to wybór, to moda (bycie gejem to wybór. Rodzisz się hetero, ale pod wpływem LGBT wkraczasz na drogę homoseksualizmu). Ostro!

- Homoseksualizm trzeba leczyć! To jest choroba! (Jak leczyć? W jaki sposob? Tego nie wiedzą...ha!)

Tak się składa, że znam paru gejów i dlatego z najgłębszą szczerością stwierdzam, że przykro mi jest za każdym razem, gdy czytam wyżej wymienione BZDURY!

A teraz pójdźmy w drugą stronę.

Rodzina wielodzietna to:

- Nędza

- Patologia

- Lenie korzystający z politki socjalnej

- Nie mają wykształcenia

- 'Rozmanażają się jak króliki'

- 'Więcej ich matka nie miała?'

- 'Tyle gęb do wykarmienia!'

- Pewnie są nieszczęśliwi, kobieta to kura domowa, z pewnością nie ma czasu dla siebie

- 'Katofaszyści!'

- Mamy przeludnienie i ocieplenie klimatu!

To jest szkodlwy i niesprawiedliwy przykład propagandy wymierzonej w ludzi, którzy są inni, może dla niektórych wydają się dziwni. Wynikać może to z lęku przed ich innością, może z pobudek religijnych, światopoglądowych. Nieważne jaki jest powód, ale polityka bardzo dobrze uchwyciła problem i wykorzystuje go do celów propagandy. 

Nadanie praw jednym, nie odbiera praw drugim. Prawo nie działa w ten sposób. Prawo nie zmienia poglądów, czy nie narzuca konkretnego działania. Prawo służy ludziom, a nie ludzie prawu.

Kto uczył się pilnie historii to wie, że:

Gdy Hitler próbował dojść do władzy,  wykreowano 'WROGA', czyli zagrożenie. Następnie dużo o tym zagrożeniu MÓWIONO. Następnym krokiem było przedstawienie SPOSOBU WALKI z tym ZAGROŻENIEM, ale postawiono przy tym WARUNEK. Warunek był taki: GŁOSUJCIE NA MNIE, a ja go pokonam! Żeby uskutecznić siłę manipulacji i przekazu w III Rzeszy, powołano nawet Ministra Propagandy- Józefa Goebbelsa. Co o Polakach głosiła Goebbelsowska propaganda? - Biedni, mają wszy, kradną, napadają, biją Niemców... Jakież zdziwienie przeżyli żołnierze Wehrmachtu, gdy podczas okupacji trafili do polskich domów, a tam...stało pianino..., dzieci czyste z kokardami we włosach, obiad świeży na stole pachniał, podłoga umyta, że aż się świeciła...

Ten schemat propagandowy niestety przetrwał. Przychylność społeczeństwa najlepiej zdobywa się strasząc i dając nadzieję. Kiedyś tym zagrożeniem, czyli wrogiem byli Żydzi. O Żydach mówiono, że okradną, zabiorą majątek, dzieci ukrzyżują. Wtedy też pokazywano zdjęcia, pisano artykuły o występkach Żydów i przypisywano pojedyncze przypadki całej grupie. Dziś jest podobnie. Tylko, że zamiast Żydów przedstawia się muzułmanów i imigrantów wszelkiej maści jako tych złych. Przypominam, że na świecie żyje 1.6mld muzułmanów. W samej Europie mamy ich około 20mln, a w Rosji 27.5mln Gdyby chcieli zdominować Europę, już dawno z łątwością by to uczynili. Ich pojawienie się w Europie bardzo często związane jest z ucieczką przed restrykcyjnym prawem Szariatu, z kraju ojczyźnianego, a nie chęcią islamizacji Europy

Oprócz tego:

- wielu muzułmanów w Europie przechodzi na ateizm lub nie praktykuje, a nawet nawraca sie na chrześcijaństwo,

- migracje społeczności muzułmańskiej do Europy trwają od wielu dekad i nie są zjawiskiem nowym.

 To właśnie media stronnicze oraz politycy stwarzają wrażenie, jakby Europa z imigracją miała do czynienia po raz pierwszy od kilku lat...

Osobiście znam kilku muzułmanów i nigdy z ich strony nie spotkała mnie żadna krzywda.

Świat się zmienia. Przybywa ludzi. Im więcej ludzi, tym więcej poglądów, doświadczeń, charakterów. Im więcej ludzi, tym więcej migracji, odmienności, odrębności, różnorodności, mieszania się, wymieniania się, interakcji, asymilacji, podziałów i zjednoczeń. Faktem jest to, że więcej i częściej podróżujemy i mamy możliwość oswajania się ze sobą, a tym samym przekonania się na własnej skórze, że 'nie taki diabeł straszny, jak go malują'. Dostrzegamy to, co było kłamstwem, manipulacją, a co prawdą. Spotykamy się z życzliwością lub arogancją. Faktem jest także to, że w każdym społeczeństwie są ludzie: życzliwi, lojalni, pobożni, uczciwi, pracowici, pomocni, ale są też: gwałciciele, psychopaci, fanatycy, bezbożnicy, lenie, kłamcy, pijacy, złodzieje, bijący żony, czy dzieci i rasiści. Są także Afrykanie, Azjaci, Germanie, Słowianie, Żydzi, Arabowie. Także w Polsce mamy przedstawicieli tych wszystkich grup etnicznych.

Na koniec powtórzę to, co napiałam na samym początku: Nie wierzę stereotypom. Nie wierzę propagandzie. Wyrządziły one ludziom wiele krzywd. Stały się niebezpiecznym narzędziem w rękach polityków. Pokażmy, że jesteśmy mądrzy i nie damy się nabrać na ich grę. 



Saturday 26 December 2020

Wspomnienia wydobyte z torebki

 Czasami, gdy zaglądam do mojej torebki, znajduję wiele niepotrzebnych rzeczy, które tylko zajmują jej przestrzeń. Wczoraj wieczorem postanowiłam przejrzeć jej zawartość i pozbyć się 'śmieci'. Najpierw całkowicie ją opróżniłam, potem przetarłam ją w środku szmatką pozbywając się kurzu. Zaczęłam przeglądać to, co z niej wydostało się i spoczęło obok mnie na sofie. Tak się składa, że lubię przechowywać w torebce różne artefakty nabyte podczas podróży, czy wyjścia do miasta. Przypominają mi o miejscach, które odkryłam, kocham i do których pragnę wrócić.

Bilet wstępu do ZOO w Budapeszcie. Mieści się blisko parku Varosliget. To moje ulubione miejsce w Budapeszcie. Znajduje się tam przepiękne muzeum tuż przy ogromnym stawie z fontannami. W Budapeszcie czułam się jak w domu i zamierzam tam czym prędzej wrócić. Myślę, że jeśli będzie możliwość, to w przyszłym roku na pewno tam wrócę. Co do ZOO, to można tam było zobaczyć m.in. pokaz delfinów. Kocham zwierzęta i bardzo często podczas podróży odwiedzam lokalne ZOO. Stary bilet zachowałam oczywiście na pamiątkę. 
Absolutnie co roku kupuję sobie kalendarz na Nowy Rok. Jest mi bardzo potrzebny do planowania artykułów, pisania książki, planowania i organizowania podróży. Mam od jakiegoś czasu zamiłowanie do wszystkiego, co posiada motyw pszczoły. Nawet kolczyki w kształcie pszczół zażyczyłam sobie jako prezent na urodziny!
W torebce przechowuję także bilety z teatru. Bardzo lubię to miejsce i tęsknię za nim. Niestety, pandemia uniemożliwia wielu miłośnikom szuki teatralnej oglądania spektakli. W okresie świątecznym, gdzie na deskach teatrów króluje rosyjski balet z miłą chęcią obejrzałabym: 'Dziadka do orzechów' albo 'Jezioro łabędzie'. 
W mojej torebce na stałę zagościł żel antybakteryjny do rąk i maseczka. Ta akurat jest jedną z pamiątek, które przywiozłam ze sobą z Walii. Pamiętam mój lot do Pragi w marcu b.r., w środku pandemii. Dzień przed wylotem udałam się do sklepu, aby zakupić żel do rąk i...nie zastałam ani jednej buteleczki! Mydło i papier toaletowy również były wyprzedane do ostatniej sztuki! Na szczęście przed wyjściem ze szpitala, w któym pracuję, posłuchałam mojej koleżanki i spakowałam do torby kilka saszetek z chusteczkami antybakteryjnymi. Bardzo poratowały mnie podczas podróży do Pragi. Z wycieczki wróciłam z lekkim przeziębieniem, a to z kolei dlatego, że zmarzłam na lotnisku w Amsterdamie czekając na lot do Norwich.
Gdy się często myje ręcę, (co jak najbardziej zalecam z uwagi na wirusa) warto zaopatrzyć się w dobry krem. Mam dwa. Pierwszy (Neutrogena) tani, znany i bardzo skuteczny. Błyskawicznie przynosi ulgę suchym, spierzchniętym dłoniom. Drugi, to z kolei marka luksusowa (L'Occitane). Mam sentyment do tej francuskiej firmy. Sprawdzony i bardzo skuteczny krem. W dodatku pachnie obłędnie kwiatem wiśni!
A tu pamiątka z wyprawy na zamek Dover. Z tym zamkiem wiąże się historia obrony wybrzeża brytyjskiego. W jego podziemiach było tajne centrum dowodzenia, a obok szpital wojskowy. 
Zapamiętuję miłe gesty, jakie ludzie kierują w moją stronę. Pewnego dnia, gdy piłam kawę i delektowałam się ciastem w jednej z restauracji McDonald's w Wiedniu, podeszła do mnie pewna starsza pani i zanim opuściła lokal, wręczyła mi swój bilet wstępu do toalety, z której nie miała jednak okazji skorzystać. Z toalty również nie skorzystałam, ale bilet zachowałam. 
Nigdy nie wiadomo, co czai się za rogiem. Po atakach nożownika, które miały miejsce ponad rok temu w Londynie, zaopatrzyłam się w spray do samoobrony.
Znowu ukochany Budapeszt. Pamiątka z wizyty w przepięknym ogrodzie botanicznym. Była upalna niedziela. Dzień przed wylotem do Polski. Przechadzałam się po ogrodzie botanicznym i nagle zaczął padać rzęsisty deszcz. Schowałam się pod drzewami bambusowymi, dzięki czemu żadna kropla deszczu na mnie nie spadła.
Pomadka, którą zakupiłam w Pradze w drogeri Rossmann. Kiedyś kupiłam podobną w Berlinie, ale ją zużyłam. Bardzo dobrze nawilża usta i smakuje naturalnie i owocowo! To mój ulubiony rodzaj pomadek ochronnych do ust!

Myślę, że w obliczu pandemii warto sięgnąć po miłe wspomnienia, przejrzeć pamiątki, zdjęcia, wrócić myślami do miejsc, które się odwiedziło. Porozmawiać o tym z kimś bliskim. Może wstępnie zaplanować wyjazd. 
Bardzo tęsknię za Paryżem. Miałam w planach także odwiedzić południe Francji. Planowałam wyjazd do Berlina, Monachium, Krakowa, Budapesztu. Na liście jest także Wenecja. Mam nadzieję, że następny rok przyniesie dobre zmiany i ludzie wreszcie będą mieli okazję realizować swoje plany i spełniać marzenia.

Życzę wszystkiego najlepszego jeszcze w Starym Roku!

Monday 2 November 2020

Stymulacja mózgu za pomocą sztuki w profilaktyce i leczeniu różnych dolegliwości


 Obecny rok przyniósł światu wiele wyzwań. Uporczywa pandemia koronawirusa zbiera olbrzymie żniwo wśród ludzi, którzy nie tylko mają słaby układ odpornościowy z powodu wieku lub kondycji zdrowotnej, ale także tych o wrażliwej psychice. 

Zdarza mi się odbyć dyżur na oddziale psychiatrycznym. W tym fachu pracuję od prawie ośmiu lat. Byłam świadkiem wielu przykrych zdarzeń, ale to, co dzieje się tam przez ostatnie miesiące, to po krótce mogę określić jako przedsionek piekła. Krótkoterminowe oddziały leczenia psychiatrycznego obecnie funkcjonują w gorszym stanie niż oddział Intesywnej Terapii sprzed roku, kiedy jeszcze nie mieliśmy do czynienia z pandemią i izolacją. Zwiększyła się liczna prób samobójczych, samobójstw i samookaleczeń wśród pacjentów szpitala. Szczególnie dotknęła mnie sytuacja, kiedy wraz z zespołem (pięć osób) ubezwładnialiśmy śliczną dwudziestoletnią dziewczynę, która notorycznie uderzała głową o ścianę. Po zastrzyku uspokajającym jeszcze przez około dwadzieścia minut 'walczyła' z nami. Potem doznała ataku epilepsji, na którą zresztą też cierpii. Szokiem było dla mnie, gdy kilka tygodni później pracując na oddziale obok, dowiedziałam się przypadkiem od koleżanki, że owa dziewczyna próbowała popełnić samobójstwo poprzez powieszenie się. Podobno resuscytowano ją przez piętnaście minut zanim zaczęła z powrotem oddychać...Po wszystkim trafiła do szpitala ogólnego z infekcją klatki piersiowej. Ma też uszkodzony odcinek szyjny kręgosłupa...

Zaobserwowałam, że głównym problemem na oddziałach zdrowia mentalnego jest brak zajęć. Pacjenci nudzą się, brakuje im celu, stają się nerwowi, izolują się przed innymi. Dochodzi do prowokacji, agresji i do samookaleczania. 

Leczenie farmakologiczne nie jest jedyną najskuteczniejszą możliwością. To raczej łagodzenie objawów niż realna terapia. Tutaj potrzebne jest działanie długoterminowe, coś, co pozwoli na zmianę postawy do życia, pomoże odnaleźć cel i pozbędzie się negatywnych wrażeń. Mówiąc krótko potrzebna jest tu stymulacja mózgu poprzez zajęcia terapeutyczne. 

Podczas II Wojny Śwatowej, brytyjski nauczyciel malarstwa, Adrian Hill przebywał w jednym z sanatoriów. Leczył się na gruźlicę. Podczas pobytu w ośrodku, swój wolny czas spędzał na rysowaniu. W krótkim czasie, część pacjentów oddziału dołączyła do niego. Wspólnie zajmowali się rysowaniem.  Z obserwacji Hilla wynikało, że ci pacjenci, którzy rysowali, szybciej powrócili do zdrowia niż reszta. Swoje przemyślenia związanie z tym doświadczeniem opisał w książce pod tytułem 'Art Versus Illness', która została wydania w roku 1945. To właśnie Adrian Hill jest uważany za ojca założyciela terapii sztuką.

Jak wiadomo, sztuka odgrywa bardzo pozytywną rolę w życiu człowieka. Już samo przypatrywanie się, czy też głębsze analizowanie dzieł malarskich poprawia znacznie samopoczucie. Można też śmiało rzec, że sztuka łagodzi obyczaje, bo uspokaja, poprawia nastrój, inspiruje. 

Najważniejszym aspektem terapii sztuką jest stymulacja mózgu, a co za tym idzie - skoncentrowanie uwagi pacjenta na jednej wybranej czynności, procesie tworzenia. Chodzi o to, aby wszystko, co niepokoi, rozprasza, zostało odsunięte na dalszy plan, a nawet wykluczone. Uwaga ma być skierowana na jednej czynności, a sam proces tworzenia ma przynosić ulgę i satysfakcję. 

Wyróżnia się pięć rodzajów terapii artystycznej:

- malowanie - także rysowanie, szkicowanie. Można na przykład korzystać z formy kolażu składającego się z różnych technik malarskich i materiałów. W terapii malarskiej umiejętności nie odgrywają żadnej roli. Chodzi o formę ekspresjii, o pozbycie się negatywnych emocji poprzez pokazanie ich w swoim dziele. 

Pamiętam, gdy moja kuzynka na kilka dni przed swoimi szóstymi urodzinami nagle straciła ojca. Tuż przed pogrzebem rysowała trumy ze skrzydłami. Dzieci podświadomie posługują się narzędziami, dzięki którym są w stanie wyrazić swoje uczucia. Właśnie dlatego czasami lepiej jest poprosić dziecko o narysowanie tego, co czuje niż skłonić do opowiedzenia. Tak się bowiem składa, że dzięki sztuce człowiek ma więcej odwagi i możliwości, aby się otworzyć i wyrazić najgłębsze obawy, czy rozterki. 

Jednym z najsłynniejszych malarzy jest Vincent Van Gogh. Holenderski post-impresjonista zmagał się z poważnymi zaburzeniami psychicznymi. W ciągu swojego życia zdarzało mu się odbywać leczenie w szpitalu psychiatrycznym. Swoją uwagę koncentrował wówczas na malowaniu. Obrazy, które tworzył przebywając w zamkniętym ośrodku, przedstawiają wyraźnie jego emocje, zmagania, nastrój. Nadają się świetnie do głębszej analizy psychologicznej.

Kiedyś próbowałam zachęcić jedną z pacjentek do udziału w zajęciach malowania pastelami. Kobieta ta nie miała żadnej motywacji do tego, by do nas dołączyć. Prawie wcale nie mówiła. Jednak cichutko siedziała obok mnie, gdy w grupie zajmowaliśmy się malowaniem dowolnego tematu. Zaproponowałam jej, aby przyglądała się mojej pracy i potem wspólnie omówimy ją. Udało mi się ją skłonić do refleksji. Nawiązałam z nią dialog. Zadałam kilka pytań dotyczących mojego obrazu przedstawiającego ludzkie oko. Pomyślałam, że w ten sposób można też stosować terapię sztuką. Był to sposób pasywny, ale skłaniający do myślenia, analizy i dialogu.

- muzyka - mówi się, że 'muzyka łagodzi obyczaje'. To prawda. Okazuje się, że z wszystkich bodźców zewnętrzych, muzyka dociera najgłębiej w przestrzeń naszego mózgu. Uspokaja, nastraja. Dzięki niej, możemy także wyrazić nasze emocje. W leczeniu objawowym demencji wskazana jest również muzyka. Szczególną uwage poświęca się zajęciom, które noszą nazwę 'music mirror', czyli mówiąc po polsku 'muzyczne lustro'. Chodzi o to, aby poprzez muzykę przywołać przyjemne wspomnienia z przeszłości, stymulować pamięć, która w przypadku demencji stopniowo zanika. W ten sposób poprawia się samopoczucie pacjenta.

- pisanie opowiadań, pamiętników, książek, wierszy, komiksów ma również znaczenie terapeutyczne. Przy pomocy słów można wyrazić swój ból, gniew, smutek. Opisać własne doświadczenia, potem wydrukować, opublikować albo po prostu zamknąć w szafce. 

- taniec - jest świetną metodą terapii. Ruch uwalnia serotoninę i rozkłada adrenalinę. W dodatku można tańczyć z drugą osobą, a to daje poczucie bliskości, wsparcia, bezpieczeństwa, ciepło. Buduje się relacje z drugą osobą. Jest to także forma dobrej zabawy, często odbywa się przy ulubionej muzyce, która wiązać się może z dobrymi wspomnieniami (patrz: music mirror).

- zajęcia aktorskie - są bardzo dobrą formą terapii artystycznej. Wymagają jednak pewności siebie. Kreowanie innej rzeczywistości, przeistaczanie się w kogoś innego sprawia, że czujmy się lepiej. Nasza uwaga skoncentrowana jest na przedstawieniu. Do tego dochodzi praca w zespole. Poprzez aktorstwo wyrażamy nasze emocje, także te negatywne. Przynosi to poczucie ulgi. Do tego buduje się poczucie własnej wartości. Czujemy się docenieni przez publiczność, tworzy się poczucie spełnienia, bycia potrzebnym, bycia dla innych. Powstaje także niepowtarzalna więź pomiędzy adresatem (aktorem), a odbiorcą (publicznością) w teatrze. Daje to poczucie nie lada satysfakcji.

W terapii sztuką ogromne znaczenie odgrywa sam proces powstawania dzieła, bardziej nawet niż jego ukończenie. Już sama świadomość, że w tym co robimy, widzimi postęp, bardzo pozytywnie wpływa na nasze samopoczucie.  W momencie ukończenia zaplanowanego dzieła mamy poczucie satysfakcji. Szukamy wówczas kolejnego celu. W naszym umyśle rodzi sie następny projekt. 

Nie można nikogo nakłaniać do wyboru konkretnej terapii sztuką. Jeśli ktoś nie lubi malować, może warto zainteresować tę osobę nauką gry na pianinie? Wszystko zależy od indywidualnych zainteresowań i to w ich kierunku powinno się sprowadzać terapię artystyczną.

Terapię sztuką można stosować w leczeniu wszelkich dolegliwości:

- nowotwory

- depresja

- utrata bliskiej osoby - śmierć, rozstanie

- profilaktycznie w stanach przygnębienia, czy pogorszenia nastroju

- nerwice

- demencja

- autyzm

- PTSD (Post Traumatic Stress Disorder) oraz inne traumy.

- Inne.

Niestety, publiczna służba zdrowia zmaga się z brakiem środków finasowych na zaspokojenie potrzeb psychiatrii klinicznej. Brakuje pieniędzy na terapie zajęciowe. Tutaj ogromną rolę może zdziałać wolontariat osób zajmujących się sztuką - malarzy, nauczycieli sztuki, terapeutów, czy miłośników sztuki z przygotowaniem terapeutycznym czy nauczycielskim. Ich praca z pacjentami może odnieść bardzo korzystne skutki w leczeniu psychiatrycznym, zwłaszcza w tym trudnym dla wszystkich czasie.

Żyjemy w czasach, w których zewsząd nasz mózg jest 'bombardowany' ogromem informacji. Nic dziwnego, że część z nas nie jest w stanie poradzić sobie ze szybko zmieniającą się rzeczywistością. Jemy szybko, podróżujemy szybko, przemieszczamy się szybko, czytamy wiele różnych informacji, dziesiątki maili, do tego dochodzi stres, obowiązki... Nasz mózg może w końcu przestać nadążać za tym wszystkim. Dojść może do swoistego buntu. Dalej mamy już załamanie, depresję, czy nerwicę. Mój kolega podał świetny przykład. "Kiedyś, gdy wysłało się list, to on docierał do adresata kilka dni. Potem na odpowiedź czekało się przez kolejne dni." Tak było. Dziś odbywa sie to wszytko w tępie kilkuminutowym. 

Staliśmy się ofiarami własnego sukcesu i jeszcze długo przyjdzie nam zmagać się ze skutkami postępu technologicznego. Warto korzystać ze środków, które pomogą nam przenieść się w piękny świat, jakim jest sztuka. 

Fot. Obraz - Vincent Van Gogh 'The Starry Night'

Saturday 17 October 2020

Do walijskich wzgórz wołanie





          Do walijskich wzgórz wołanie


O Kraino subtelna jak bielutkie jagnię

Jesteś w swym pięknie nieskalana

Patrząc na Ciebie rodzi się pragnienie

Pozostania tu na zawsze


Dotykając Twych owoców wzdycham

Karmiąc się nimi przywołuję dziecięce lata

Czystym powietrzem górskich lasów oddycham

Mam tu wszystko czego mi trzeba


Tyle tu pastwisk rozległych i łąk zielonych

Owiec patrzących na mnie gdy kroczę

Zamków na wzgórzach wywyższonych

Pozostawiam tu mą pamięć i zadumę


Tutaj czas zatrzymał się zapewne

Mało tu człowieczego dzieła

Ręką natury pejzaże malowane

Że aż mój oddech zapiera


Granitu sporo góry wydały

Ścieżki i drogi zdobione kamieniem

Z drewna zbuduję mój domek mały

Blisko lasu z widokiem na zamek


W pobliżu niego owce będą się pasły

Dźwięk strumienia nieopodal zagra

Wszędzie złote przenicy kłosy

W ogrodzie mym jabłonie i żonkile


Kraj odkryty przypadkiem nie jest na zawsze

Lecz na fragment życia mego

W moim sercu garść wspomnień noszę

By na chwilę  znów powrócić gdy przeminę