Koleżanka z pracy opowiada mi któregoś dnia:
Brat jej byłego męża popełnił samobójstwo. Był to człowiek niezwykle towarzyski, wesoły. Często wychodził do pubu, spotykał się z ludźmi. Nagle pandemia wywróciła jego życie do góry nogami. Przestał wychodzić z domu, ponieważ najzwyczajniej nie mógł go opuścić. Izolacja sprawiła, że pozostał więźniem we wlasnym mieszkaniu. Nie potrafił dostosować się do nowej sytuacji i postanowił zakończyć swój żywot...
Przyjaciółka w rozmowie telefonicznej opowiada:
- Znasz Danielle?
- Znam. Pracowała z nami kiedyś, a co?
- Zamieściła video na Facebooku, na którym strasznie zapłakana wyznała, że jest w ciąży. Z polecenia rządu była zmuszona tymczasowo zamknąć swój zakład kosmtyczny. Decyzja zapadła z dnia na dzień. Tego ranka, klienci stali pod drzwiami jej gabinetu. Odesłąła ich. Nie miała innego wyjścia. Żaliła się, że teraz nie ma pieniędzy na rachunki, na jedzenie brakuje. Dostała w prawdzie jakąś zapomogę od rządu, ale musiała przeznaczyć te pieniądze na wypłaty dla pracowników, czynsz. Wyznała, że jej ta ciąża już nie cieszy. A jeszcze do niedawna była uradowana. Dziewczyna ma jakieś 24 lata...
Poznałam niedawno inną młodą kobietę. Ta z kolei jeszcze przed kwarantanną rozstała się z chłopakiem. Nie miała okazaji nikogo poznać z uwagi na izolację. Czuje się samotna...
Ile jest jeszcze takich przypadków na świecie?
Jakie są skutki kilkumiesięcznej kwarantanny?
Już odpowiadam: Wzrost zachorowalności na depresję, pogorszenie samopoczucia u ludzi z problemami mentalnymi (wiem, bo mam okazję pracować na oddziale psychiatrycznym), zwiększona liczba samobójstw i prób samobójczych, rozstania, wzrost aktów przemocy wśród domowników, wyraźny przyrost ludzi zmagających się z nadwagą (widzę to także wśród moich znajomych), wzrost zachorowań na cukrzycę, nadciśnienie... Dodam, że w przypadku koranavirusa nadwaga i cukrzyca są swoistym czynnikiem zwiększającym ryzyko zachorowania i śmierci. Rząd brytyjski ostatnio głowi się nad tym, jak pomóc swoim obywatelom wrócić do 'wagi sprzed kwarantanny'. Powstał nawet specjalnie opracowany program w porozumieniu z Ministerstwem Zdrowia i Narodową Służbą Zdrowia (NHS). Ile to będzie kosztować podatników?
Pacjenci leczący się na nowotwory byli w dużej mierze zmuszeni przełożyć swoje leczenie na czas kwarantanny. Rodzicom z gorączkującymi niemowlętami odmawiano wizyt. Broń tylko Panie Boże, aby w przypadku któregoś wystąpiła sepsa, czy zapalenie płuc...
Na ulicach, w sklepach ludzie omijają się szerokim łukiem...
Kilka tygodni temu byłam w drogerii Boots. Weszłam między dwa regały z szamponami. Pewien mężczyzna miał już skręcić w moją stronę, aby wejść w tę sam sektor, ale widząc, że tam 'stacjonuję', wycofał się i poszedł dalej. Dziwnie się poczułam, ale po mału zaczynam przyzwyczajać się...
Zadaję sobie pytanie: Komu ta kwarantanna rzeczywiście pomogła? Zaszkodziła wielu.
Czas, aby ktoś wreszcie dokonał bilansu zysków i strat. Ile ludzi uratowano, a ile stracono? Nie mam tu na myśli Covid-u, a inne potworne dolegliwości, które sa następstwem utraty pracy, braku pieniędzy, depresji, rozstań, rozwodów, samobójstw...Jeśli podsumujemy to wszystko, może się okazać, że kwarantanna poczyniła więcej szkód z konsekwencjami na bliższą lub dalszą przyszłość niż brak jej wprowadzenia. Warto, aby to rozważyć zanim ponownie, ktoś, kiedyś, znowu wpadnie na ten pomysł.
Jakie są skutki kwarantanny dla naszej gospodarki?
Młodzi ludzie, którzy jak się okazuje byli najmniej narażeni na zachorowanie, zostali również zmuszeni do izolacji. Podatnicy, od których zależą emerytury, renty, wszelkiego rodzaju świadczenia zostali w dużej mierze odcięci od możliwości finansowania, wpływu na rozwój gospodarczy po przez swoją pracę i płacenie podatków. W takim kraju jak Polska, gdzie jest niż demograficzny, brakuje rąk do pracy, a imigranci zarobkowi są traktowani jak nieproszeni goście to się może odbić szerokim łukiem na stanie gospodarki. Co więcej, obecnie jest spory problem związany z przylotem do Polski. Do niedawna próbowałam zarezerwować bilet lotniczy do Polski, zobaczyć sie z rodziną. Niestety wprowadzono przesadne ograniczenia. Lot do Gdańska miał odbyć się przez Warszawę, a samo lądowanie miałoby miejsce po północy. Do tego zaznaczono, że tylko obywatele polscy i ich partnerzy (małożonkowie) maja wstęp do kraju. Ceny biletów o 200% wyższe niż zwykle, a najbardziej preferowanym i dostępnym przewoźnikiem okazał się być LOT. Tak ograniczona turystyka zewnętrzna odbije się niebanalnie na PKB.
Kolejna istotna kwestia to noszenie tych beznadziejnych maseczek. Gdy ich nie było, chodziły pogłoski, (głównie opinie specjalistów), że maseczki nie chronia przed wirusem, zatem nie są potrzebne. Teraz, gdy są dostępne, zaleca się, a nawet nakazuje ich noszenie, nawet na świeżym powietrzu. Pytam się: Gdzie tu jest logika? Z tego, co mi wiadomo, to promieniowanie UV uszkadzają struktury DNA/RNA wirusów, co sprawia, że stają się niegroźne dla człowieka. Mamy przecież pełnię lata, upały trzydziestostopniowe. W dodatku proszę sobie zadać pytanie, jakie jest stężenie wirua w powietrzu w porównaniu do stężenia w zamkniętym pomieszczeniu, krytym dachem. Jakieś wnioski?
I na koniec jeszcze przyczepię się do nieszczęsnej demokracji. Jakim prawem w krajach demokratycznych narzuca się społeczeńswtu pod groźbą kary i bez uprzedniego wprowadzenia stanu wyjątkowego nakaz kwarantanny? Jeśli chodzi o Chińską Republikę Ludową, czy Rosję to jest to uzasadnione tamtejszą polityką, reżimem. Natomiast w państwach demokratycznych można co najwyżej ZALECIĆ, zasugerować, czy też poradzić taką strategię zapobiegawczą czy ochronną dla obywateli. Nie daliśmy bowiem prawa i władzy naszym rządom, aby ten mógł NAKAZAĆ wszystkim obywatelom kwarantannę, a co za tym idzie postawić człowieka w świetle ryzyka utraty pracy, a w konsekwencji narażenia na wszelkie skutki z tym związane. Demokracja nie zezwala na taką opcję, chyba że uprzednio wprowadzony jest stan wyjątkowy z uwagi na jakieś nagłe i niepożądane wydarzenie, które może stanowić zagrożenie dla ogółu, np. kataklizm, czy groźba rozpoczęcia konfliktu zbrojnego.
Mam nadzieję, że rządzący wezmą sobie mocno do serca skutki tej kwarantanny. One odbiją się szerokim echem jeszcze na długo. Warto zastanowić się nad bilansem zysków i strat, zanim następnym razem dojdzie do podobnego zdarzenia, czego sobie i Wam z całej swojej mocy nie życzę.
1. Wiem, że skutki lockdownu mogą być trudne, wręcz dramatyczne. Mnie łatwo mówić, mam dwa miejsca, a których mogę przebywać, mieszkać, miasto i 30 km pod miastem, las wokoło - wolność.
ReplyDelete2. Ja lubię być "sam" (nigdy nie jesteśmy sami, tak wierzę). Mnie jest łatwiej. Może dlatego dla mnie decyzje np. polskiego rządu dotyczące lockdownu wydawały się słuszne, chociaż nie jestem fanem obecnej ekipy. Tutaj srogi konserwatyzm okazał się słuszny, mogło dojść do katastrofy, jak w państwach, w których reagowano z opóźnieniem.
3. Jeśli już się czegoś boję, to, że np. moi rodzice, babcie zostaną zakażeni np. podczas drugiej fali, albo przydarzy się udar, a służba zdrowia nie zadziała, bo jest już w Małopolsce na skraju wytrzymałości, ale nie można myśleć o najgorszym, trzeba być ostrożnym.
4. W Polsce zalecenia nie skutkują niczym dobrym, to jest za mało, patrz wesela: masowe zakażenia.
5. Gospodarka zmienia się, będzie więcej biznesów z sieci, ecommerce, so on. Teraz możesz mieć sklep w sieci, za darmo. Możesz mieć pasywny dochód. W czasach, takich jak takie uczyłbym młodych ludzi w szkołach tego typu kompetencji, marketingu w sieci, grafiki komputerowej, kreatywności. Gospodarka online, edukacja ekonomiczna. Zawsze jak stracą pracę w realu, bo lockdown (Kraków odczuł mocno lockdown, jeśli chodzi o gospodarkę, my żyjemy z ludzi, którzy tutaj przyjadą: miasta nie udało się nigdy przestawić na inny model rozwoju). Ludzie się przystosują, edukacja również - nie ma innego wyjścia, a to nawet dobrze (biurokracja przeładowana, było wiele osób, których praca była bezproduktywna, it should be online long time ago).
Oczywiście najbiedniejsi, starsi stracą najbardziej, jak to w kryzysie. Trzeba się zastanowić, jak pomagać biednym rodzinom, które jeszcze bardziej zbiednieją przez kryzys.
6. Kryzysy wykorzystuje się do zmiany. Można się wtedy wiele nauczyć. Zmienić, rozwijać, nie tylko, jeśli chodzi o gospodarkę, ale taki rozwój duchowy, to bardzo pomaga, daje inną perspektywę. Nie wolno bać się prosić o pomoc. Ludzie są wokół nas. Nie można się chować. Zawsze ktoś nawet online będzie, posłucha, albo po prostu będzie. Tak jest łatwiej.
7. Na pewno takie zmiany są dla wielu tak po ludzku trudne, ale z czasem wyjdziemy z pandemii, świat się jednak zmieni, my razem z nim, ale mam przekonanie, że to my zmienimy świat bardziej, niż pandemia świat. Ludzie są kreatywni, potrafią przystosować się do nowych warunków, kreować rzeczywistość.
8. I'm online, you can find me always on TT. Nie jestem mądralą, jakimś autorytetem, ale zawsze każdego wysłucham, albo po prostu będę.