Od wielu lat obserwuję poczynania polskiej i zagranicznej sceny politycznej oraz owoce jakie dostarcza nam dzisiejsza DEMOKRACJA. Muszę przyznać, że jestem bardzo rozczarowana. Myślę, że znajdzie się więcej osób, które myślą podobnie.
Co nam daje demokracja? Czy naprawdę przynosi nam poczucie sprawiedliwości, uczciwą władzę i dobrobyt? A co z szacunkiem, zaufaniem do władzy, jej poświęceniem dla dobra Ojczyzny i Narodu? Ktoś powie: 'Nic lepszego niż demokracja nie wymyślono.' Dobrze, ale czy to jest rozwiązanie problemu? Nie wymyślono nic lepszego? Naprawdę? Mamy XXI wiek, latamy wyjątkowo szybkimi odrzutowcami, komunikujemy się za pomocą internetu i smartfonów, latamy na międzynarodową stację kosmiczną, podobno byliśmy nawet na Księżycu, potrafimy dokonywać operacji na ludzkim płodzie, a wciąż nie potrafimy stworzyć lepszego ustroju politycznego niż ten, który powstał w starożytnej Grecji?
Na przestrzeni ostaniego wieku, demokracja zawiodła nas wielokrotnie. Nie tylko Polaków, ale i resztę Europy. Doprowadziła do dwóch wojen światowych, załamania systemu wartości, kryzysów ekonomicznych, podziałów, strajków, nieudolnie radziłą sobie z obaleniem komunizmu. Może czas otworzyć oczy i na nie przejrzeć. Według mnie, jest to nudny ustrój, który do niczego postępowego nie prowadzi. Demokracja ściśle mówiąc nie zdaje egzaminu.
Z czym kojarzy mi się monarchia i co dla mnie znaczy?
Monarchia to historia, podboje, sojusze, rycerze, królowie, powaga, szacunek, szlachetność, wiara, duma, honor, tożsamość, kultura, zamki, pałace...Nie da się tego do niczego przyrównać, a już na pewno nie do obolałej, kulejącej i krzykliwej demokracji.
To właśnie w czasach monarchii Państwo Polskie, a włąściwie Królestwo Polskie (które z samej nazwy 'królestwo' brzmi wspaniale) mogło poszczycić się potęgą i wpływami oraz rozmiarem powierzchni sięgającym nawet trzech mórz. Niestety, jak to powiedział mój kolega: pijaństwo, lenistwo i warcholstwo doprowadziło nas do kilku tragedii, w konsekwencji których, jedną z nich było umocnienie się pozycji dzisiejszej Rosji do rangi mocarstwa.
Co do znaczenia moarchii w dzisiejszym świecie to wystarczy spojrzeć na Wielką Brytanię. Ile wpływów do budżetu generuje turystyka wynikająca z zainteresowań monarchią? Ile znaczków pocztowych, monet okolicznościowych oraz innych artefaktów sprzedaje się z okazji narodzin kolejnego następcy tronu, rocznicy panowania, chrztu potomka, czy urodzin Królowej? Ile pieniędzy wpływa do kasy państwa z podróży do Londynu w celu zobaczenia Jej Królewskiej Mości i sfotografowania pałacu Buckingham? Przy tym trzeba dodać, że będąc w stolicy Wielkiej Brytanii należy zatrzymać się na kilka nocy w jakimś hotelu, coś zjeść, bilety na metro kupić, przy okazji zwiedzić jakieś muzeum, kupić pamiątki...To przynosi kolosalne zyski. Każdego roku miliony turystów odwiedzają Londyn. Brytyjczycy policzyli, że utrzymywanie monarchii bardzo im się opłaca...
W Polsce demokracja nie sprawdza się. Zwłaszcza ostatnie dekady pokazały, że demokratyczne rządy nie wychodzą naszemu Państwu na dobre. Afery, korupcja, donosicielstwo to niekończąca się opera mydlana polskiej sceny politycznej. Kraj jest skłócony, podzielony. Do tego nieustannie towarzyszy nam wszechobecna medialna propaganda, zarówno prawicowa jak i lewicowa. Obrywa się przy tym Kościołowi, mniejszościom narodowym i wszelkiego innego rodzaju grupom. Trwa chaos, z którego jak zwykle nic nie wynika. Jesteśmy narodem kłótliwym i może właśnie to jest powodem, dla którego demokracja w Polsce nie spełnia swojej roli. Nie potrafimy słuchać, nie jesteśmy wysłuchiwani. Nie potrafimy postulować i negocjować, przekrzykujemy się, obrażamy, donosimy. Kompromis jest nam pojęciem dalekim.
Zatem skoro nie potrafimy stosować się do zasad demokracji to najlepiej obalmy ją i powołajmy króla. Zachowajmy coś na kształt parlamentu, wyznaczmy doradzców.
Nie chodzi mi o króla, który miałby władzę absolutną, ale kogoś kto mógłby cieszyć się powszechnym szacunkiem, pilnował porządku i przestrzegania zasad i byłby przy tym bezpartyjny. Ktoś, kto w każdym momencie zawieruchy politycznj czy społecznej mógłby śmiało walnąć pięścia w stół i powiedzieć: 'dość'. O kimś takim marzę. O wystawnych uroczystościach państwowych z udziałem króla przejeżającego karetą, pałacu, zamkach, w których czasem mógłby stacjonować przy okazji odwiedzić jakiegoś miasta.
To są tylko marzenia, ale życzę sobie, aby się kiedyś spełniły.
Na fotografiach fragmenty książki Jolanty Bąk: 'Poczet królów i książąt polskich'. Książkę można nabyć klikając na link: BookfromAmazon
Rzeczpospolita Polska brzmi bardzo dumnie, zwłaszcza, jeśli czytasz akty prawne, np. Traktaty międzynarodowe. Dla mnie to powód do dumy, część tożsamości. Nie zmieniałbym tego.
ReplyDeleteGrecja, Rzym przyniosły nam podstawy, na których zbudowana jest Unia Europejska, de facto demokracja - przestrzeń, w której wojna nie jest możliwa, rolnik z Małopolski dostaje wsparcie, młodzi ludzie wyjeżdżają na Erasmusa, do pracy, zakładają rodziny, na co często nie mogliby sobie pozwolić w Polsce.
Państwa Członkowskie oddają część suwerenności na rzecz pogłębiania integracji zachowując przy tym swoją tożsamość. W Unii decyzje podejmują państwa narodowe w Radzie, mogą ratować i kształtować całe gospodarki, przykładem 700 mld zł wynegocjowane przez polski rząd podczas ostatniego posiedzenia Rady Europejskiej. Nie byłoby tego bez demokracji.
Możemy w obliczu kryzysu czuć się bezpiecznie. Tego nie byłoby, gdyby nie demokracja, nie bylibyśmy Państwem Członkowskim Unii Europejskiej. Dzięki Solidarności dostajemy szansę, jakiej Rzeczpospolita nigdy w swojej historii nie doświadczyła.
Problemem od wielu, wielu lat, pewnie ostatnich 30, jest jakość rządzenia.
Nie troszczymy się w dostatecznym stopniu o seniorów, edukację, ludzi, którzy nie odnaleźli się w świecie gospodarki wolnorynkowej, opartej na intensywnej globalizacji, czyli globalizmie i integracji.
Z tym, że to nie wina samego ustroju, tylko słabego przygotowania rządów w ostatnich 30 latach. Oczywiście, że rynek, czyli część systemu demokratycznego tworzy nierówności, tym bardziej, że edukacja w Polsce jest od bardzo dawna nieprzystosowana do zmieniającego się świata, natomiast istnieją mechanizmy włączające ludzi do wspólnoty, takie, które pozwalają im się na rynku odnaleźć, a są niewykorzystywane w wystarczającym stopniu.
Chadek powie, że gospodarka to ludzie. Państwo może w jakimś stopniu przyczynić się do poprawy warunków życia ludności, może w pewnych sytuacjach interweniować, tworzyć ramy, w których pomoc rodzinom będzie możliwa, albo angażować się w budowie tanich mieszkań na wynajem.
Problem z podziałami jest przerysowany. Tzn. media przesadzają z tą opowieścią o podzielonej Polsce. Ja spotykam codziennie ludzi, którzy głosują inaczej niż ja, więcej znam takie osoby od podstawówki, studiów i później, pracy. Jeśli na coś im się przydaje, bo często tak jest, to staram się pomóc. Jestem na blogu osoby, która głosuje inaczej niż ja, i nawet jeśli się nie zgodzimy w tym wpisie, to i tak będę szanował autorkę, czytał wpisy, życzył dobrze, lubił.
Receptą na podziały jest rozmowa. Potem Solidarność. Do tego potrzebujemy języka. Zgadzam się, że nie potrafimy słuchać. Stąd przychodzi raz na cztery, osiem lat inna ekipa, buduje swoje państwo po swojemu, ignorując drugą stronę. Tak było po 2007 roku i po 2015. Dwie różny ekipy, dwa państwa, kilka narodów, które tworzą bańki, nie widzą się nawzajem, nie rozmawiają ze sobą, nie rozwiązują wspólnie problemów. Budowanie tkanki społecznej powinno się odbywać nieustannie i powinno przebiegać w poprzek podziałów politycznych i społecznych.
ReplyDeleteMedia to rynek, który w Polsce żywi się emocjami, nie informacjami. Stacje merytoryczne. np. zajmujące się gospodarką w Polsce upadają, ludzie lubią konfrontacyjną politykę, walki kogutów w studiu telewizyjnym.
Media to widzą, dlatego tak, a nie inaczej to wygląda od co najmniej 15 lat, czyli odkąd mogę głosować. Na szczęście to tylko fragment rzeczywistości, trzeba patrzeć na to krytycznie, rozumieć, że tak się robi politykę.
Silna polaryzacja daje świetne efekty dwóm największym blokom partyjnym. Pamiętam, jak obie największe partie w Polsce miały tworzyć koalicję rządową w 2005. Podział jest sztuczny, nie merytoryczny, różnice niewielkie. Rektor uczelni, z której mam dyplom, Jarosław Gowin był najpierw w jednym rządzie, po czym przeszedł na drugą stronę. Mieliśmy przykłady przechodzenia w innym kierunku, przykładem Radosław Sikorski.
Tymi podziałami powinien zająć się psycholog, bo jedna strona krzyczy, że „ideologia” zagraża rodzinie, druga, że demokracja się skończyła.
Inna sprawa, że demokracja to rządy prawa, nie narodu ponad prawem. Lęki podsycane w kampanii nie mogą służyć budowie państwa partyjnego.
Nie jestem „symetrystą”, jestem po stronie opozycji- w czasach rządów obecnej opozycji byłem biedniejszy, ale miałem poczucie, że premier mnie szanuje, teraz czuję się w Polsce jak intruz, postać nieproszona, a bliżej mi jeśli chodzi o wartości do chadeków, Kościoła niż liberałów, bądź lewicy. Te podziały są w sferze emocji, nie doktryny politycznej, wyboru między konserwatyzmem a liberalizmem.
Uważam, że jakość rządzenia w Polsce jest słaba. Rząd spoczął na laurach po tym, jak faktycznie pomógł rodzinom poprzez program socjalny, na który składają się sami Polscy.
Rząd nie ma pomysłu wobec wyzwań, takich jak edukacja, zdrowie, postęp technologiczny, środowisko - uwierz mi jakość powietrza w Małopolsce jest tragiczna, to trochę tak, jakby ktoś palił paczkę papierosów dziennie - samemu robimy sobie krzywdę smogiem.
Teraz pytanie, czy z tymi wszystkimi problemami współczesnego świata poradziłby sobie król, królowa, silna władza. Nawet w takiej nowoczesnej formie? Problemy muszą być adresowane na dole, w gminach, samorządach, rozwiązywane na miejscu, typu szkoły, szpitale. Państwo nie jest abstrakcją, tylko rzeczywistością, którą widzimy codziennie, bo kolejka do lekarza, bo zdalne nauczanie, biurokracja, wykluczenie seniorów na wsi, niepełnosprawni.
W Polsce prezydent RP ma sporo do zrobienia jeśli chodzi o tradycję, kulturę, politykę historyczną. Wrażliwość konserwatywna nie jest przez lata zaniedbana, np. kolejni prezydenci dbają o pamięć Powstania Warszawskiego. Z pamięci utkana jest nasza tożsamość.
Podoba mi się ustrój polityczny Wielkiej Brytanii, tam nie ma spisanej konstytucji, z jednej strony jest tradycja, monarchia, z drugiej system parlamentarno-gabinetowy, kolebka parlamentaryzmu, gdzie jednak zwykli ludzie podejmują decyzje czasem dramatyczne, np. Brexit, są jednak w tym podmiotowi, a debata publiczna wśród posłów w Izbie Gmin wygląda o niebo lepiej niż w polskim Sejmie.
Nie da się zadekretować dobrych obyczajów, kultury osobistej ustrojem, ludzie albo to wynoszą z domu, albo nie. Mnie mogą mierzić Twoje poglądy polityczne, ale zawsze będę szanował, co myślisz i nie „ewangelizował” - czyli przeciągał na drugą stronę. To jest demokracja.