Sunday 2 February 2020

Zagrożenia współczesnego świata. Co z tym życiem?

Co z tym życiem?

Wielu ludzi zadaje sobie pytanie o sens swojego istnienia. Rozmyślamy nad sensem życia, własnych wyborów i doświadczeń. William Shakespeare powiedział, że życie to teatr, a my jesteśmy aktorami grającymi role. Każdy z nas ma zatem w tym przedstawieniu swój udział. Żyjemy po to, by doświadczać. Dlaczego zatem wielu ludzi nie widzi sensu swojego życia? Depresja jest dziś niemal epidemią wśród naszego społeczeństwa. Do tego nadużywanie alkoholu przez młodych ludzi prowadzące do uzależnień, agresji i wypadków. Kolejnym problemem są uzależnienia od gier komputerowych, internetu.

 Brak umiejętności interpersonalnych, nawiązywania kontaktów i wreszcie bezstresowo wychowane pokolenie singli, samotnych z wyboru “wilków” oraz plaga rozwodów jest tym, czym przyjdzie nam jako cywilizacji zmierzyć się w niedalekiej przyszłości. To są problemy, których skutki już w dużej mierze odczuwamy. Powiem wprost, że to są zagrożenia współczesnego świata. Naszą cywilizację budowaliśmy w pocie czoła, przelewając krew i wyciskając łzy. Tymczasem politycy, media, Kościół skupiają swoją uwagę na zupełnie innych aspektach życia, straszą: “genderyzmem”, “ekologizmem” oraz innymi wyimaginowanymi potworami, tzw. “zagrożeniami”.


Jako osoba mająca styczność z ludźmi cierpiącymi na “ból duszy”, przeżywającymi samotność, chorymi na depresję, niepełnosprawnymi umysłowo, czuję, że powinnam stanowczo zabrać głos w tej kwestii mówiąc krótko: nie macie pojęcia o prawdziwym życiu, zagrożeniach, więc wymyślacie sobie takie, które pomogą Wam stworzyć wrogów, zastraszyć część naiwnych ludzi, po to tylko by utrzymać władzę, zyskać słuchaczy, odbiorców, wywrzeć presję, motywować. Straszenie zarazami, ideologiami i innymi wariactwami, które normalny człowiek omija szerokim łukiem, a ignorowanie i przemilczanie prawdziwych problemów wydaje mi się niezwykle groteskowe. To, co naprawdę stanowi zagrożenie dla rodziny i społeczeństwa jest pomijane. Dlaczego? Brak wiedzy, doświadczenia, czy zwykła ignorancja?


  
Na początku listopada 2018 roku udałam się do Berlina. Ledwie wyszłam z lotniska Schönefeld, a  usłyszałam dwóch pijanych mężczyzn wrzeszczących po polsku, wyzywających przechodniów…Kilka dni później, pociągiem z Berlina udałam się do Gdyni. Tam na jednym z peronów czekając na pociąg do Rumi, spostrzegłam śpiącego na ławce młodego mężczyznę. Chwilę później zauważyłam innego, kroczącego obok chwiejnym krokiem osobnika. Spojrzał w moją stronę, po czym cofnął się i podchodząc do mnie coś wybełkotał, czego zresztą nie byłam w stanie zrozumieć. Odpowiedziałam do niego stanowczo: “słucham?” On na to: “ja tylko chciałem zagadać” i poszedł…Kamień z serca…, ale i złość. W ciągu trzech dni, na mojej drodze przewinęło się kilku pijanych rodaków. W dodatku poczułam wstyd, że taki wizerunek Polski może być postrzegany przez turystów w Europie.
Picie stało się polską tradycją. Najgorsze, że uczymy się tego od małego, bowiem pije się przy dzieciach w domu, robi się zdjęcia spożywanego alkoholu, po czym umieszcza na portalach społecznościowych, wyraża się przy tym dumę z ilości i jakości spożywanych trunków. Młodzież pije alkohol litrami…To jest droga do zatracenia, do nikąd. To jest zagrożenie dla rodzin, dla przyszłości narodu. Alkohol jest umiejscowiony na trzecim miejscu jako przyczyna rozwodów w Polsce. Z kolei dziewczynki z rodzin alkoholików już jako dorosłe kobiety często same wychodzą za mąż za alkoholików, gdyż innego modelu nie znają i uważają picie za normę. Nie dziwi mnie też to, że  młode, zaradne i wykształcone kobiety decydują się pozostać singielkami, jeśli często są świadkami  libacji alkoholowej, bądź spotykają mężczyzn nadużywających alkoholu. Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie nawet czego rozbijać, bo tych małżeństw po prostu nie będzie, ślubów i rodzin. Zabraknie przyzwoitych kandydatów na męża. Już brakuje.
Odniosę się teraz do tych zagrożeń serwowanych przez polityków, Kościół, dziennikarzy…Co ma LGBT, ekologizm do zagrożeń dla rodziny w dobie internetu, wulgarnych wideoklipów, czy gier komputerowych? Otóż to tylko mały promil szkodliwości oddziaływania na młodego człowieka, jeśli nie żaden. Co do tzw. „seksualizacji”, to powiem coś co może niektórych zaskoczy, innych przerazi, część powie, że też tego doświadczyła. Dwadzieścia lat temu, moja wówczas ośmioletnia kuzynka wyznała swojej cztery lata starszej siostrze, że widziała „jak jej RÓWIEŚNICY sobie „wkładali!””  Szok? Pewnie! Ja w nim byłam. Mowę mi odebrało. O szczegóły pytać nie śmiałam. Dziś dzieci o seksie wiedzą więcej niż dwadzieścia lat temu. Moje pytanie: kto ich wówczas “seksualizował?”. Jeszcze nie tak dawno w Polsce, przed tą całą akcją z “ideologią LGBT”, “genderyzmem” i innymi “seksualizmami” popularną “zabawą” wśród trzynastolatków była zabawa w „Słoneczko”.  Pamiętacie? Okazuje się, że jest już niemodna, straciła na uroku może, może się znudziła…Została jednak zastąpiona innymi “zabawami”.
Nie wiem, jak daleko jeszcze młodzi ludzie będą się posuwać i czym skończy się ta swoboda życia, ale z pewnością do niczego dobrego nie doprowadzi. Nasza cywilizacja wolnymi krokami chyli się ku upadkowi. To są fakty niezaprzeczalne, ale sami jesteśmy sobie winni. Rozwój technologii to jedno. Kreowanie wyimaginowanej i wyidealizowanej rzeczywistości poprzez gry komputerowe to kolejny problem. Staliśmy się ofiarami własnego sukcesu i on nas pogrąży.

Instagram: madamekatarina9
Twitter: rubi1605

No comments:

Post a Comment