Saturday, 17 October 2020

Do walijskich wzgórz wołanie





          Do walijskich wzgórz wołanie


O Kraino subtelna jak bielutkie jagnię

Jesteś w swym pięknie nieskalana

Patrząc na Ciebie rodzi się pragnienie

Pozostania tu na zawsze


Dotykając Twych owoców wzdycham

Karmiąc się nimi przywołuję dziecięce lata

Czystym powietrzem górskich lasów oddycham

Mam tu wszystko czego mi trzeba


Tyle tu pastwisk rozległych i łąk zielonych

Owiec patrzących na mnie gdy kroczę

Zamków na wzgórzach wywyższonych

Pozostawiam tu mą pamięć i zadumę


Tutaj czas zatrzymał się zapewne

Mało tu człowieczego dzieła

Ręką natury pejzaże malowane

Że aż mój oddech zapiera


Granitu sporo góry wydały

Ścieżki i drogi zdobione kamieniem

Z drewna zbuduję mój domek mały

Blisko lasu z widokiem na zamek


W pobliżu niego owce będą się pasły

Dźwięk strumienia nieopodal zagra

Wszędzie złote przenicy kłosy

W ogrodzie mym jabłonie i żonkile


Kraj odkryty przypadkiem nie jest na zawsze

Lecz na fragment życia mego

W moim sercu garść wspomnień noszę

By na chwilę  znów powrócić gdy przeminę



Sunday, 4 October 2020

In the land of castles and dragons...

 


I heard in past that Principality of Wales is a very beautiful place to go to. It was on my 'places to see list'. Especially, after visiting Scotland in 2011, I decided to go to Wales one day, but there was always something else on the way to see. I was told about pretty hills and mountains, lakes and rivers, but I did not expect such a charming creation of impressing details of them all. 
This piece of earth is astonishing due to the fact, that nature itself is absolutely the most incredible and powerful attraction. It is so hypnotising and charming that you may wish to remain here forever. 
If you love sea, mountains, forests, rivers, waterfalls, castles...this is definitely the place, I strongly recommend to you to visit.
As I am a huge fan of historical buildings, I found here a significant amount of castles, that I was able to photograph. 

















Tuesday, 25 August 2020

Była tęsknota za lasem...

 



Tęskno mi Panie do lasu było,

więc czym prędzej do niego przybyłam

i jak dziecko poznawałam na nowo,

krok po kroku, jego piękno znów odkrywałam.


Tęskno mi było do lasu, Panie,

gdzie ptaki przecudnie śpiewają na powitanie,

a leśna droga prowadzi na łąkę,

na której jeleń wychodzi na spotkanie.


Tęskno mi Panie za szumem drzew,

jak usypianiem śpiewem dziecka w kołysce,

wonią lasu tak orzeźwiającej i czystej,

budzącej zmysły niczym śpiącego ze snu.


Pisząc te krótkie i proste wyznanie,

łzy po policzkach spływają, Panie,

bo tęsknota za lasem ogromna była,

gdy przez moment Świat wydawał się zły.


Wielka zatem uciecha z wyprawy do lasu,

radość również, bo przybyło czasu,

Świat się zatrzymał przez chwilę, Panie,

co złe niech omija, a dobre zostanie.





Saturday, 22 August 2020

Cena, jaką przyszło nam płacić za kwarantannę...


Rok temu o tej porze przemierzałam Europę w celu odkrywania nowych miejsc, doświadczania wrażeń, poznania ludzi, posmakowania potraw lokalnych kuchni, spotkania z przygodą. 
Pół roku później:
Telefony po północy od zaniepokojonej przyjaciółki trwające dwie godziny, odizolowanie od partnera, maseczki zamówione z Chin lężące na półce i czekające 'w gotowości' do użytku, kilka butelek żelu sanitarnego do rąk pod stolikiem do kawy, poczucie osamotnienia, wyobcowania, restrykcje dotyczące podróży, zwiedzania, zakaz wstępu do lasu i na plażę. Nie można podać dłoni, otoczyć ramieniem drugiego człowieka. Pozostał mi tylko ogród, obcowanie ze sztuką i pisanie. Tylko tyle. Jednak dla mnie to znaczyło cały świat. Jedyny, który mi pozostał. Nie mogę narzekać na zupełną samotność, bo przecież mam też czworonożnych, pluszowych towarzyszy. Jednak to dziwne poczucie, że 'coś jest nie tak' tam na zewnątrz mojego małego świata, cały czas ukazywało niepokojący obraz w mojej świadomości. 

Moja przyjaciółka męczyła się z ropiejącym, bolącym zębem nadającym się już tylko do usunięcia. Stomatolog wypisał receptę na antybiotyk i kazał czekać... Dodam tylko, że infekcja zęba może przyczynić się do ogólnego zakażenia i zgonu...

Koleżanka z pracy opowiada mi któregoś dnia: 

Brat jej byłego męża popełnił samobójstwo. Był to człowiek niezwykle towarzyski, wesoły. Często wychodził do pubu, spotykał się z ludźmi. Nagle pandemia wywróciła jego życie do góry nogami. Przestał wychodzić z domu, ponieważ najzwyczajniej nie mógł go opuścić. Izolacja sprawiła, że pozostał więźniem we wlasnym mieszkaniu. Nie potrafił dostosować się do nowej sytuacji i postanowił zakończyć swój żywot... 

Przyjaciółka w rozmowie telefonicznej opowiada: 

- Znasz Danielle?

- Znam. Pracowała z nami kiedyś, a co?

- Zamieściła video na Facebooku, na którym strasznie zapłakana wyznała, że jest w ciąży. Z polecenia rządu była zmuszona tymczasowo zamknąć swój zakład kosmtyczny. Decyzja zapadła z dnia na dzień. Tego ranka, klienci stali pod drzwiami jej gabinetu. Odesłąła ich. Nie miała innego wyjścia. Żaliła się, że teraz nie ma pieniędzy na rachunki, na jedzenie brakuje. Dostała w prawdzie jakąś zapomogę od rządu, ale musiała przeznaczyć te pieniądze na wypłaty dla pracowników, czynsz. Wyznała, że jej ta ciąża już nie cieszy. A jeszcze do niedawna była uradowana. Dziewczyna ma jakieś 24 lata...

Poznałam niedawno inną młodą kobietę. Ta z kolei jeszcze przed kwarantanną rozstała się z chłopakiem. Nie miała okazaji nikogo poznać z uwagi na izolację. Czuje się samotna...

Ile jest jeszcze takich przypadków na świecie?

Jakie są skutki kilkumiesięcznej kwarantanny? 

Już odpowiadam: Wzrost zachorowalności na depresję, pogorszenie samopoczucia u ludzi z problemami mentalnymi (wiem, bo mam okazję pracować na oddziale psychiatrycznym), zwiększona liczba samobójstw i prób samobójczych, rozstania, wzrost aktów przemocy wśród domowników, wyraźny przyrost ludzi zmagających się z nadwagą (widzę to także wśród moich znajomych), wzrost zachorowań na cukrzycę, nadciśnienie... Dodam, że w przypadku koranavirusa nadwaga i cukrzyca są swoistym czynnikiem zwiększającym ryzyko zachorowania i śmierci. Rząd brytyjski ostatnio głowi się nad tym, jak pomóc swoim obywatelom wrócić do 'wagi sprzed kwarantanny'. Powstał nawet specjalnie opracowany program w porozumieniu z Ministerstwem Zdrowia i Narodową Służbą Zdrowia (NHS). Ile to będzie kosztować podatników? 

Pacjenci leczący się na nowotwory byli w dużej mierze zmuszeni przełożyć swoje leczenie na czas kwarantanny. Rodzicom z gorączkującymi niemowlętami odmawiano wizyt. Broń tylko Panie Boże, aby w przypadku któregoś wystąpiła sepsa, czy zapalenie płuc...

Na ulicach, w sklepach ludzie omijają się szerokim łukiem... 

Kilka tygodni temu byłam w drogerii Boots. Weszłam między dwa regały z szamponami. Pewien mężczyzna miał już skręcić w moją stronę, aby wejść w tę sam sektor, ale widząc, że tam 'stacjonuję', wycofał się i poszedł dalej. Dziwnie się poczułam, ale po mału zaczynam przyzwyczajać się...

Zadaję sobie pytanie: Komu ta kwarantanna rzeczywiście pomogła? Zaszkodziła wielu.

Czas, aby ktoś wreszcie dokonał bilansu zysków i strat. Ile ludzi uratowano, a ile stracono? Nie mam tu na myśli Covid-u, a inne potworne dolegliwości, które sa następstwem utraty pracy, braku pieniędzy, depresji, rozstań, rozwodów, samobójstw...Jeśli podsumujemy to wszystko, może się okazać, że kwarantanna poczyniła więcej szkód z konsekwencjami na bliższą lub dalszą przyszłość niż brak jej wprowadzenia. Warto, aby to rozważyć zanim ponownie, ktoś, kiedyś, znowu wpadnie na ten pomysł. 

Jakie są skutki kwarantanny dla naszej gospodarki?

Młodzi ludzie, którzy jak się okazuje byli najmniej narażeni na zachorowanie, zostali również zmuszeni do izolacji. Podatnicy, od których zależą emerytury, renty, wszelkiego rodzaju świadczenia zostali w dużej mierze odcięci od możliwości finansowania, wpływu na rozwój gospodarczy po przez swoją pracę i płacenie podatków. W takim kraju jak Polska, gdzie jest niż demograficzny, brakuje rąk do pracy, a imigranci zarobkowi są traktowani jak nieproszeni goście to się może odbić szerokim łukiem na stanie gospodarki. Co więcej, obecnie jest spory problem związany z przylotem do Polski. Do niedawna próbowałam zarezerwować bilet lotniczy do Polski, zobaczyć sie z rodziną. Niestety wprowadzono przesadne ograniczenia. Lot do Gdańska miał odbyć się przez Warszawę, a samo lądowanie miałoby miejsce po północy. Do tego zaznaczono, że tylko obywatele polscy i ich partnerzy (małożonkowie) maja wstęp do kraju. Ceny biletów o 200% wyższe niż zwykle, a najbardziej preferowanym i dostępnym przewoźnikiem okazał się być LOT. Tak ograniczona turystyka zewnętrzna odbije się niebanalnie na PKB. 

Kolejna istotna kwestia to noszenie tych beznadziejnych maseczek. Gdy ich nie było, chodziły pogłoski, (głównie opinie specjalistów), że maseczki nie chronia przed wirusem, zatem nie są potrzebne. Teraz, gdy są dostępne, zaleca się, a nawet nakazuje ich noszenie, nawet na świeżym powietrzu. Pytam się: Gdzie tu jest logika? Z tego, co mi wiadomo, to promieniowanie UV uszkadzają struktury DNA/RNA wirusów, co sprawia, że stają się niegroźne dla człowieka. Mamy przecież pełnię lata, upały trzydziestostopniowe. W dodatku proszę sobie zadać pytanie, jakie jest stężenie wirua w powietrzu w porównaniu do stężenia w zamkniętym pomieszczeniu, krytym dachem. Jakieś wnioski? 

I na koniec jeszcze przyczepię się do nieszczęsnej demokracji. Jakim prawem w krajach demokratycznych narzuca się społeczeńswtu pod groźbą kary i bez uprzedniego wprowadzenia stanu wyjątkowego nakaz kwarantanny? Jeśli chodzi o Chińską Republikę Ludową, czy Rosję to jest to uzasadnione tamtejszą polityką, reżimem. Natomiast w państwach demokratycznych można co najwyżej ZALECIĆ, zasugerować, czy też poradzić taką strategię zapobiegawczą czy ochronną dla obywateli. Nie daliśmy bowiem prawa i władzy naszym rządom, aby ten mógł NAKAZAĆ wszystkim obywatelom kwarantannę, a co za tym idzie postawić człowieka w świetle ryzyka utraty pracy, a w konsekwencji narażenia na wszelkie skutki z tym związane. Demokracja nie zezwala na taką opcję, chyba że uprzednio wprowadzony jest stan wyjątkowy z uwagi na jakieś nagłe i niepożądane wydarzenie, które może stanowić zagrożenie dla ogółu, np. kataklizm, czy groźba rozpoczęcia konfliktu zbrojnego. 

Mam nadzieję, że rządzący wezmą sobie mocno do serca skutki tej kwarantanny. One odbiją się szerokim echem jeszcze na długo. Warto zastanowić się nad bilansem zysków i strat, zanim następnym razem dojdzie do podobnego zdarzenia, czego sobie i Wam z całej swojej mocy nie życzę.


Tuesday, 11 August 2020

A gdyby tak powrócić do monarchii w Polsce...

 

Od wielu lat obserwuję poczynania polskiej i zagranicznej sceny politycznej oraz owoce jakie dostarcza nam dzisiejsza DEMOKRACJA. Muszę przyznać, że jestem bardzo rozczarowana. Myślę, że znajdzie się więcej osób, które myślą podobnie. 
Co nam daje demokracja? Czy naprawdę przynosi nam poczucie sprawiedliwości, uczciwą władzę i dobrobyt? A co z szacunkiem, zaufaniem do władzy, jej poświęceniem dla dobra Ojczyzny i Narodu? Ktoś powie: 'Nic lepszego niż demokracja nie wymyślono.' Dobrze, ale czy to jest rozwiązanie problemu? Nie wymyślono nic lepszego? Naprawdę? Mamy XXI wiek, latamy wyjątkowo szybkimi odrzutowcami, komunikujemy się za pomocą internetu i smartfonów, latamy na międzynarodową stację kosmiczną, podobno byliśmy nawet na Księżycu, potrafimy dokonywać operacji na ludzkim płodzie, a wciąż nie potrafimy stworzyć lepszego ustroju politycznego niż ten, który powstał w starożytnej Grecji? 

Na przestrzeni ostaniego wieku, demokracja zawiodła nas wielokrotnie. Nie tylko Polaków, ale i resztę Europy. Doprowadziła do dwóch wojen światowych, załamania systemu wartości, kryzysów ekonomicznych, podziałów, strajków, nieudolnie radziłą sobie z obaleniem komunizmu. Może czas otworzyć oczy i na nie przejrzeć. Według mnie, jest to nudny ustrój, który do niczego postępowego nie prowadzi. Demokracja ściśle mówiąc nie zdaje egzaminu.

Z czym kojarzy mi się monarchia i co dla mnie znaczy?
Monarchia to historia, podboje, sojusze, rycerze, królowie, powaga, szacunek, szlachetność, wiara, duma, honor, tożsamość, kultura, zamki, pałace...Nie da się tego do niczego przyrównać, a już na pewno nie do obolałej, kulejącej i krzykliwej demokracji.
To właśnie w czasach monarchii Państwo Polskie, a włąściwie Królestwo Polskie (które z samej nazwy 'królestwo' brzmi wspaniale) mogło poszczycić się potęgą i wpływami oraz rozmiarem powierzchni sięgającym nawet trzech mórz. Niestety, jak to powiedział mój kolega: pijaństwo, lenistwo i warcholstwo doprowadziło nas do kilku tragedii, w konsekwencji których, jedną z nich było umocnienie się pozycji dzisiejszej Rosji do rangi mocarstwa. 

Co do znaczenia moarchii w dzisiejszym świecie to wystarczy spojrzeć na Wielką Brytanię. Ile wpływów do budżetu generuje turystyka wynikająca z zainteresowań monarchią? Ile znaczków pocztowych, monet okolicznościowych oraz innych artefaktów sprzedaje się z okazji narodzin kolejnego następcy tronu, rocznicy panowania, chrztu potomka, czy urodzin Królowej? Ile pieniędzy wpływa do kasy państwa z podróży do Londynu w celu zobaczenia Jej Królewskiej Mości i sfotografowania pałacu Buckingham? Przy tym trzeba dodać, że będąc w stolicy Wielkiej Brytanii należy zatrzymać się na kilka nocy w jakimś hotelu, coś zjeść, bilety na metro kupić, przy okazji zwiedzić jakieś muzeum, kupić pamiątki...To przynosi kolosalne zyski. Każdego roku miliony turystów odwiedzają Londyn. Brytyjczycy policzyli, że utrzymywanie monarchii bardzo im się opłaca...

W Polsce demokracja nie sprawdza się. Zwłaszcza ostatnie dekady pokazały, że demokratyczne rządy nie wychodzą naszemu Państwu na dobre. Afery, korupcja, donosicielstwo to niekończąca się opera mydlana polskiej sceny politycznej. Kraj jest skłócony, podzielony. Do tego nieustannie towarzyszy nam wszechobecna medialna propaganda, zarówno prawicowa jak i lewicowa. Obrywa się przy tym Kościołowi, mniejszościom narodowym i wszelkiego innego rodzaju grupom. Trwa chaos, z którego jak zwykle nic nie wynika. Jesteśmy narodem kłótliwym i może właśnie to jest powodem, dla którego demokracja w Polsce nie spełnia swojej roli. Nie potrafimy słuchać, nie jesteśmy wysłuchiwani. Nie potrafimy postulować i negocjować, przekrzykujemy się, obrażamy, donosimy. Kompromis jest nam pojęciem dalekim.
Zatem skoro nie potrafimy stosować się do zasad demokracji to najlepiej obalmy ją i powołajmy króla. Zachowajmy coś na kształt parlamentu, wyznaczmy doradzców. 
Nie chodzi mi o króla, który miałby władzę absolutną, ale kogoś kto mógłby cieszyć się powszechnym szacunkiem, pilnował porządku i przestrzegania zasad i byłby przy tym bezpartyjny. Ktoś, kto w każdym momencie zawieruchy politycznj czy społecznej mógłby śmiało walnąć pięścia w stół i powiedzieć: 'dość'. O kimś takim marzę. O wystawnych uroczystościach państwowych z udziałem króla przejeżającego karetą, pałacu, zamkach, w których czasem mógłby stacjonować przy okazji odwiedzić jakiegoś miasta.
To są tylko marzenia, ale życzę sobie, aby się kiedyś spełniły.


Na fotografiach fragmenty książki Jolanty Bąk: 'Poczet królów i książąt polskich'. Książkę można nabyć klikając na link: BookfromAmazon